Różowe skrzyneczki nie rozwiązują problemu
Już dziś, na Twoim uniwersytecie!
Jeśli korzystacie z damskich toalet na naszej uczelni, to mogłyście zauważyć, że w niektórych z nich są już tzw. różowe skrzyneczki. Są to niewielkie pojemniki, w których znaleźć możemy kobiece środki higieniczne. O umieszczenie ich w uniwersyteckich łazienkach starał się Samorząd Studencki UR.
Na stronie fundacji „Różowa skrzyneczka” możemy przeczytać:
[…] od 2019 roku, w porozumieniu i współpracy z lokalnymi działaczkami i działaczami, wieszamy w całej Polsce różowe skrzyneczki wypełnione podpaskami i tamponami.
Ale po co to komu?
Witryna dostarcza nam ponadto ciekawych i szokujących informacji na temat tego, że w Polsce blisko 500 tysięcy kobiet i dziewcząt zmaga się z problemem braku funduszy na zakup podpasek czy tamponów. Również na Uniwersytecie Rzeszowskim pytano osoby menstruujące o ich doświadczenia związane z tą kwestią. Aleksandra Bąk – przewodnicząca Samorządu Studentów Kolegium Nauk Społecznych – poinformowała o wynikach tychże badań:
W badaniach, które współorganizowaliśmy w naszym Kolegium w zeszłym roku, część respondentek wskazywała, że nie zawsze ma środki, aby kupić sobie artykuły higieniczne. Jeszcze więcej dziewczyn zaznaczało, że nie chodzi o to, że brakuje im pieniędzy na środki higieniczne, lecz po prostu czasem brakuje im tych środków, bo miesiączka je zaskoczy.
Widzimy więc, że istnieje duża potrzeba funkcjonowania podobnych rozwiązań. Wspaniale, że Uniwersytet Rzeszowski stara się wspomóc kobiety i zaczyna traktować ich codzienne, higieniczne potrzeby na równi z potrzebami mężczyzn.
No to problem z głowy
Choć zamontowanie różowych skrzyneczek było działaniem jak najbardziej słusznym i pożądanym, to nie wszystko zostało rozwiązane idealnie… Na stronie UR widzimy, że owe skrzynki znajdują się głównie w toaletach dla osób z niepełnosprawnościami. Poza tym podpaski i tampony możemy znaleźć tylko w dwóch łazienkach, do których dostęp ma każda studentka, na całym uniwersytecie.
To, że kobiety z niepełnosprawnościami nie muszą już martwić się o środki menstruacyjne, (przynajmniej przebywając na terenie uczelni) cieszy, ale co z resztą studentek?
Miesiączka niejednokrotnie zaskakuje nas, pojawiając się w innym terminie, niż oczekiwaliśmy. Często też potrzeba wymiany tamponu czy podpaski jest nagła. Dobrze byłoby więc mieć jak najłatwiejszy i najszybszy dostęp do niezbędnych środków higienicznych. Cóż nam więc po różowej skrzyneczce, która znajduje się w toalecie biblioteki, kiedy my jesteśmy w budynku A1 czy C3? Oczywiście mogłybyśmy pożyczyć podpaskę od koleżanki z roku, ale nie o to chodzi przecież w inicjatywie, którą podjął Samorząd Studencki.
Martwi mnie jeszcze jedna kwestia. Nad różową skrzyneczką, którą widziałam w łazience biblioteki, widniał komunikat „zostaw, jeśli masz nadmiar”, odnoszący się oczywiście do podpasek i tamponów. Zaglądając do środka, zauważyłam, że tampony znajdujące się tam są produkowane przez różne firmy, a ich liczba jest raczej przypadkowa. Można przez to rozumieć, że w naszych skrzynkach jest tylko to, co studentki same tam zostawią.
Myślę, że wiele osób będzie nie tylko korzystało z różowych skrzyneczek, ale także do nich dokładało swoje środki, dzieliło się nimi. Obecność różowych skrzyneczek może pomóc wykształcać odruch współdziałania, poczucie odpowiedzialności za inne osoby. Wydaje mi się, że osoby dokładające swoje środki do skrzyneczek będą miały poczucie, że robią coś dobrego.
– mówiła Julia Bocek, wiceprzewodnicząca Samorządu Studentów Kolegium Nauk Społecznych.
Trudno się z nią nie zgodzić, pomoc innym z pewnością dobrze wpływa na relacje międzyludzkie, umiejętności społeczne i własne samopoczucie.
Pomysł był dobry
Jednak to rozwiązanie wciąż pozostawia odpowiedzialność za menstruacyjne środki higieniczne wyłącznie na barkach kobiet, i to wcale nie tych zarządzających daną placówką.
Świetnie, że dano nam przestrzeń, w której możemy podzielić się czymś z potrzebującymi, ale tampony i podpaski w uczelnianych łazienkach powinny być zapewniane przez uniwersytet. Nikt przecież nie prosi nas o dzielenie się papierem toaletowym czy mydłem w płynie. Nigdzie nie znajdziemy sugestii „jeśli masz nadmiar papieru, to zostaw go w kabinie, komuś na pewno się przyda!”. Dostęp do niego jest traktowany jako coś oczywistego i żaden student ani studentka nie muszą przynosić go z domu.
Może więc, choć idea stojąca za „różowymi skrzyneczkami” jest słuszna i pożyteczna, to w istocie, nieintencjonalnie odwraca naszą uwagę od problemu, który nadal istnieje?
Liwia Gałuszka
Polonistka, domorosła pisarka, fascynatka literatury, historii i sztuki. W wolnych chwilach zły sen konserwatystów.