Artykuł

Krystyna Skarbek – szpieg o wielu tożsamościach, a każdą z nich wielbił Churchill

Słysząc słowo „szpieg” w wielu głowach pojawia się obraz Jamesa Bonda – przystojnego, szarmanckiego mężczyzny, wybornie ubranego bożyszcza kobiet, wożącego się supersamochodami. Nic dziwnego – taki obraz szpiega wykreowały media. Ale szpiegostwo, jak się okazuje, to nie zmaskulinizowana działalność, w której dominują ponętne męskie mięśnie. To także kobiecy spryt i powab. Zatem jak James Bond, ekscytujące misje, wybuchy, wystawne życie i drogie ubrania mają się do prawdziwych tajnych agentów i szpiegowskich operacji? Czy aby na pewno tylko agentów?
Przedstawiam Państwu Krystynę Skarbek – kobietę szpiega, agentkę o gołębim sercu.

 

Rodzinny ambaras

Skarbek urodziła się w Warszawie w roku 1908 w szlacheckiej rodzinie herbu Abdank.  Jerzy Skarbek, ojciec Krystyny, potomek polskiej szlachty, niemalże zrujnował rodzinę swoim hulaszczym trybem życia. Gdy stała u progu bankructwa, powziął fenomenalny zamiar poślubienia Stefanii Goldfeder, zamożnej dziedziczki majątku żydowskich bankierów. Zrealizowanie tego planu uchroniło rodzinę Skarbków przed zbliżającą się finansową katastrofą, niestety pozostawiając ujmę na rodzinnym honorze – polska szlachta powinna była wówczas zawierać związki małżeńskie wyłącznie z innymi Polakami o szlacheckich korzeniach. Jako że „natura ciągnie wilka do lasu” Jerzy Skarbek, głowa rodziny, w dalszym ciągu prowadząc ekstrawagancki tryb życia, postawił swoją nową rodzinę – żonę i córkę –  w obliczu bankructwa i długów do spłaty. Po czym zmarł.

 

Młoda Skarbkówna i męski kram

Była jednak jedna dobra rzecz, którą ojciec przekazał Krystynie w spadku – dążenie do niezależności i wolności. To przyświecało jej przez całe życie. Młoda Krystyna odziedziczyła także zainteresowanie sportem, w szczególności jazdą konną, nie stroniła od przygód i świetnie odnajdywała się w towarzystwie, ba – była personą w arystokratycznym i artystycznym półświatku Warszawy, mimo że jej polsko-żydowskie pochodzenie nie zjednywało polskiej szlachty. Mówiono o jej urodzie, wdzięku i powabie. Zachwycano się siłami witalnymi i jej wysportowanym, gibkim ciałem. Podziwiano jej bystry umysł. W międzyczasie wzięła udział w konkursie Miss Polonia. To wszystko musiało zadziałać na bogatego biznesmena Gustava Gettlicha jak magnes, gdyż zauroczony mężczyzna poprosił Krystynę o rękę. Niestety, małżeństwo nie mogło nacieszyć się długim stażem, bo para rozstała się niespełna pół roku później, gdy Skarbkówna nie wpasowała się w nakreślone przez Gustava ramy kury domowej i pokornej żony. W ramach odpoczynku od nieudanego związku i wzmagających na sile plotek, wybrała się do Zakopanego. To tam poznała swego drugiego męża, o dwadzieścia lat starszego Jerzego Giżyckiego, który był nie tylko pisarzem, ale też podróżnikiem, co z pewnością pasowało żądnej przygód kobiecie, która wraz z nim wybrała się w „podróż poślubną” do Kenii. Gdy wybuchła wojna, emigrowali do Francji, ale już nie jako szczęśliwe małżeństwo, a para w separacji.

 

Szpieg w Anglii i szpieg na Węgrzech

Na wieść o wybuchu II wojny światowej obudziły się w Krystynie żarliwe chęci zaangażowania w sprawę Polski. Niestety nie miała możliwości faktycznego uczestnictwa w walce o swoją ojczyznę, więc zdecydowała się walczyć, przyjmując stronę Wielkiej Brytanii. Ponieważ była kobietą rzutką i atrakcyjną, nawiązała kontakt z oficerami brytyjskich służb specjalnych (SIS). To za ich sprawą Krystyna Skarbek stała się członkiem brytyjskiego wywiadu. Ponieważ Wielka Brytania nie była wówczas zainteresowana ofensywą przeciwko nazistom, władze wysyłały Krystynę na misje wywiadowcze, najpierw na Węgry. Jej zadaniem było zgromadzenie informacji o sytuacji Polski. Pomógł jej w tym jej późniejszy przyjaciel – Andrzej Kowerski, przemytnik polskich żołnierzy i ważnych osobistości, Oplem, którego ukradł niemieckim najeźdźcom. Skarbkówna chciała jednak zaczerpnąć informacji z pierwszej ręki i udać się na tereny okupowanej Polski, co było wówczas nie lada wyzwaniem. Przedostać się bowiem można było jedynie w Tatrach, pieszo lub przy użyciu nart.  Kobiecie udało się tego dokonać, co więcej, zdobyła niezwykle cenne dane wywiadowcze dotyczące zbrodni nazistowskich dokonywanych na Polakach i Żydach oraz krótki film z informacją, że Niemcy przygotowują się do agresji na ZSRR.

 

Skarbek w opałach

Gdy przekraczała granicę po raz kolejny, złapała ją słowacka straż graniczna, która przekazała jej dokumenty i zdjęcia Gestapo. Krystyna uciekła straży, lecz nie tajnej policji, która aresztowała ją kilka dni później w Budapeszcie. Sprytna Skarbkowa, symulując atak gruźlicy, wydostała się z niewoli, skąd przewieziona została razem z Kowerskim do Rumunii. To tam zyskali zupełnie nową tożsamość, stając się Christine Granville i Andrew Kennedym.
Stamtąd udali się do Kairu. Spotkali się tam ze sporą nieufnością, co poskutkowało wykluczeniem z kolejnych misji. Utknęli w Kairze na niemalże trzy lata, podczas których oboje odczuwali swoją bezużyteczność. Dzięki zmianom w zarządzie brytyjskiego wywiadu mogli ponownie zająć się szpiegowaniem. W 1943 roku Krystyna przydzielona została do ważnej misji – zastąpienie kuriera przywódcy ruchu oporu we Francji. Tak oto stała się Jacqueline Armand.

 

Powrót w wielkim stylu

Uzyskawszy nową tożsamość i odbywszy przeróżne szkolenia, m.in. z zakresu spadochroniarstwa, alfabetu Morse’a, posługiwania się bronią białą i materiałami wybuchowymi, przerzucona została w góry Vercors. Rok 1944 był dla niej rokiem sukcesów wywiadowczych, zyskała szacunek przełożonych, ba – nawet uratowała jednego, podszywając się za jego żonę zwiastującą aliancki atak na siedzibę Gestapo, w której nieszczęśnik był przetrzymywany. Po zapłaceniu okupu w wysokości 2 milionów franków, szefostwo zostało uratowane. Z głośników dało się usłyszeć lakoniczny komunikat radia BBC „Gratulacje dla Pauline”. Niedługo później, Pauline vel Krystynie udało się wpłynąć na niemalże 2 tysiące Polaków będących w szeregach armii okupanta (wcielonych siłą), tak, że ci w ramach buntu i dezaprobaty porzucili i mundury i służbę. Był to znaczący wpływ Skarbkówny na wojenne losy.

 

Gdzie rzuci ją los

Po wykonaniu wojennego zadania, przeżycia wielu zawirowań i dalszej niemożności uczestniczenia w powstaniach toczących się na ziemiach Polski, Skarbkówna nigdy więcej nie otrzymała żadnego zlecenia.
Po wojnie nie miała także dokąd i do kogo wrócić – wojna zabrała całą jej rodzinę. Brytyjczycy, dla których pracowała, deprecjonowali ją i jej dokonania oraz odmówili wydania paszportu. Po wielu bataliach i wstawiennictwie władz SOE udało jej się w końcu go zdobyć. Początkowo znalazła zatrudnienie jako stewardessa, później pokojówka. Niestety nie przynosiło jej to ani satysfakcji ani zastrzyku adrenaliny, której przecież tak potrzebowała. W ramach odcięcia się od rutynowych zadań i wzmagającej na sile depresji, wdała się w bardzo burzliwy i skomplikowany romans z mężczyzną, którego poznała na statku. Był to irlandzki robotnik, Dennis Mulldowney, którego po czasie owładnęła obsesja na jej punkcie. Było to dla niej do tego stopnia traumatyczne, że prosiła o pomoc swego przyjaciela z misji – Kowerskiego. Błagała, by zabrał ją z Londynu. Kowerski co rusz udał się do Anglii, by pomóc przerażonej Krystynie, niestety było już za późno. Mulldowney zadźgał kobietę przy wejściu do hotelu Shelbourne w Londynie. Nie uciekł z miejsca zbrodni – został przy zwłokach aż do momentu przybycia służb. Przyznał się do winy i prosił o karę śmierci. Wierzył, że spotka się z ukochaną w innym świecie. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Zabić to zawładnąć ostatecznie”.

 

Nikt jej nie ujarzmił

Tak naprawdę nikt nie zdołał zawładnąć Christine. Była wolnym duchem, kobietą o silnym charakterze i wielkim sercu. Jedyna rzecz, która mogła mieć wpływ na jej wybory, to chęć wyzwolenia Polski, a także miłość.
Miłość do wolności.

 

 

Wszystkie informacje pochodzą z opracowań książkowych i internetowych, łącznie z grafiką.