
Gladiator w ringu, czyli recenzja filmu o Jerzym Kuleju
Jerzy Kulej – dwukrotny mistrz olimpijski i mistrz Europy w boksie, a dodatkowo komentator sportowy, konsultant filmowy i poseł na Sejm IV kadencji. W kinach można obejrzeć o nim film pod tytułem Kulej. Dwie strony medalu, w którym w rolę tytułową wcielił się Tomasz Włosok.
Gdy szłam na seans, niewiele wiedziałam o bohaterze, którego życie, w formie fabularnej, miało zostać przedstawione na ekranie. Oczywiście, słyszałam to nazwisko wielokrotnie, ale nigdy nie oglądałam żadnej z jego walk – nie oszukujmy się, fanką boksu nie jestem. Zasiadłam jednak w sali kinowej i zaczęłam oglądać.
Film można uznać za ciekawą lekcję historii. Jego akcja rozgrywa się od roku 1964, czyli Igrzysk Olimpijskich w Tokio, gdzie Jerzy Kulej po walce z Jewgienijem Frołowem zdobył pierwszy złoty medal, a kończy podczas Igrzysk w Meksyku w 1968 roku, gdzie udało mu się obronić tytuł mistrza olimpijskiego po walce z Enrique Regüeiferosem. W międzyczasie poznajemy normalne życie, jakie wiódł wraz ze swoją rodziną. Pojawiają się także wątki demonstracji studenckich w 1968 roku i masowej emigracji – oba te wydarzenia dotykają jedną z postaci pojawiających się w filmie.
Produkcja ta nie jest filmem dokumentalnym – nie wszystko jest zgodne z prawdą. Zostało wprowadzone kilka postaci fikcyjnych, takich jak na przykład Pułkownik Sikorski, w którego rolę wcielił się Tomasz Kot. Jego postać jest czarnym charakterem, a jego obecność bardzo wpływa na losy głównego bohatera i jego żony, którą zagrała Michalina Olszańska.
Bardzo ważną postacią jest również Feliks „Papa” Stamm sportretowany przez Andrzeja Chyrę. To on jest narratorem, opowiada o początkowych losach Jerzego Kuleja i widać, że jako trener stara się mieć dobry wpływ na swojego podopiecznego. Wierzy też w niego cały czas, niezależnie od zaistniałych okoliczności – a tych, które sprawiały, że bohater mógł nie pojechać na Olimpiadę w 1968 roku, było całkiem sporo.
Mogę z czystym sumieniem polecić ten film. Seans mnie tak wciągnął, że nie chciało mi się szukać luk w fabule. Walki bokserskie były zrobione bardzo dobrze, o czym może świadczyć fakt, że ja, jako laik w tym temacie, oglądałam je z przyjemnością i niekiedy bałam się o wynik, ponieważ już miałam swojego faworyta.
Moja ocena: 10/10
Wiktoria Fajt
Studentka IV roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Moje pasje to musicale, siatkówka, skoki narciarskie oraz rodziny królewskie z Europy
Zobacz również

Narodziny Złej Czarownicy
13 lutego 2025
Siedem gorzkich dni
31 marca 2020