Niedocenione ankiety?
Ankiety to jedna z form prowadzenia badań naukowych. Ich istota badawcza pozwala na gromadzenie rzetelnych, wiarygodnych informacji, dzięki samodzielnemu wypełnianiu kwestionariusza przez różne osoby.
Przyglądamy się im uzbrojeni w długopisy lub smartfony. Papierowe ankiety pojawiają się jeszcze na akademickich korytarzach, jednak zdarza się to coraz rzadziej. Mimo, że nadal bywają rozdawane w sposób tradycyjny – coraz częściej tworzy się je i przeprowadza w formie elektronicznej. Jest to możliwe dzięki mediom społecznościowym, poprzez które można szybko dotrzeć do dużej grupy odbiorców.
Mimo, że wzięcie udziału w prowadzonej ankiecie jest szybkie i stosunkowo proste- nie każdemu się chce. To dziwi, ponieważ aby pomóc komuś w badaniu wystarczy uzupełnić odpowiedzi albo tylko wybierać jedną z opcji A, B, C, D. Postanowiłam dowiedzieć ja wygląda cały proces ankietowania. Byłam ciekawa dlaczego ktoś ma wolę stworzyć od podstaw taką formę badania. Tym razem pochyliłam się nad ankietą medyczną.
Gabriela Kanclerz
Gabriela Kanclerz to studentka trzeciego roku medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim, a także przewodnicząca Studenckiego Koła Naukowego Biofizyki Medycznej oraz stypendystka FDNT i Fundacji Korczaka. W latach poprzednich była stypendystką Fundacji EFC.
W trakcie studiów uczestniczyła już w dwóch dużych konferencjach, związanych z medycyną (IMSC Kraków oraz YES Meeting w Porto). Twierdzi, że stało się to dla niej realną inspiracją, aby tak wcześnie aktywnie zaangażować się w działalność naukową i badawczą.
Od początku tego roku akademickiego, po swoich zajęciach na uczelni, Gabriela współtworzy ankiety. Nazywa to ,,pracą organiczną”, podkreślając, że kluczowym elementem sukcesu jest dobry zespół. Celem całego procesu jest podniesienie świadomości całego społeczeństwa na tematy medyczne.
Moja rozmówczyni przyznaje, że działalność naukowo-badawczą zaczęła stosunkowo wcześnie. Na ten moment jest jedną z najmłodszych osób w swoim zespole. Cieszy się z możliwości, które daje jej prowadzenie badań. Szukając odpowiedzi, można bowiem zrozumieć tajniki statystyki. Jej zespół analizuje wynik, uśrednia go i…
Co dzieje się z wypełnioną ankietą? Jest jakaś baza, do której trafiają uzupełnione prace?
– Ankiety prowadzone poprzez formularz Google są pod tym względem bardzo wygodne – za pomocą jednego kliknięcia generowany jest arkusz z bazą odpowiedzi. Później pozostaje już tylko (choć słowo „tylko” jest dość nietrafne, bo trochę czasu to zajmuje) przeprowadzenie statystyki uzyskanych wyników i wyciągnięcie wniosków. Wyniki oczywiście nie są chowane do szuflady – w miarę możliwości staramy się publikować je w czasopismach lub prezentować na konferencjach w Polsce i za granicą.
System sam sprawdza poprawność udzielonych przez ankietowanych odpowiedzi?
– Pewnie da się napisać jakiegoś bota, który może nas wyręczyć. Ja ogarniam to sama. Może ktoś uzna, że to mało wygodna opcja. Wychodzę z założenia, że skoro udało mi się z sukcesem nauczyć pracy z Google w formie basic, to trzeba się tym sukcesem cieszyć. Wydaje mi się, że na razie inne rozwiązania niż liczenie tego samodzielnie są poza moim zasięgiem. Chociaż może kiedyś…. uda mi się zostać programistą (śmiech).
Czy dostrzegasz różnice między sytuacjami, kiedy prosisz kogoś o pomoc osobiście a online? Jakie są reakcje osób, które prosisz o uzupełnienie ankiety medycznej?
– Najczęściej staram się pisać osobiście. Kieruję moją prośbę do znajomych, sugerując zaangażowanie się w projekt, na przykład poprzez wypełnienie i udostępnienie ankiety dalej. Na przykład w obrębie grupy rocznikowej ze studiów na FB. Zwiększa to bardzo zasięg ankiety. Daje też możliwość wyjścia poza jedną grupę badanych. Trzeba liczyć się z tym, że zbieranie jak największej ilości wyników jest dość żmudne. Stosunkowo niewielka liczba osób jest otwarta na wypełnienie ankiet. Kwestia postawy roszczeniowej – co ja będę z tego miał?. Reasumując – nawet po publikacji w grupie z dużą ilością użytkowników odpowiedzi jest tylko kilka.
Jakie ankiety są najbardziej popularne na Twojej uczelni?
– Niejednokrotnie spotkałam się z tym, że w grupie mojego rocznika na Facebooku udostępniane są ankiety w formie elektronicznej. Ostatnio student wyższego roku przeprowadzał pisemną ankietę (w formie papierowej). Dotyczyła ona nośnego tematu, jakim jest stres. Ankieta została przeprowadzona za zgodą Katedry Farmakologii UJ. Udział w niej był w pełni dobrowolny. Jednak, aby dodać dreszczyku emocji, badanie zostało przeprowadzone równolegle z trwającym kolokwium z farmakologii. Osobiście byłam tak zestresowana samym kolokwium, że nie zauważyłam, że ankieta była dwustronna. (śmiech)
Student rzadko chce robić więcej niż musi. Dlaczego Tobie się chce?
– Zawsze chciałam być naukowcem. Pragnęłam dokonywać, odkrywać i zmieniać życie innych ludzi na lepsze. Jakimś cudem wylądowałam na medycynie i nagle zrozumiałam, że właśnie tutaj mogę spełnić swoje marzenia. Może przeprowadzanie ankiety internetowej nie jest badaniem na poziomie nagrody Nobla, ale to dobry początek. Chciałabym małymi kroczkami sięgać po coraz trudniejsze tematy. Stawiać sobie kolejne wyzwania.
Ankieta to forma aktywizacji?
– No jasne! Jest to przecież dobrowolna aktywność. Przysłowiowe ukłony należą się każdej osobie, która wymaga od siebie, choćby dziekanat tego nie robił. (śmiech)
Papier czy wersja elektroniczna? Czy jest różnica w ilości osób ankietowanych?
– Jeśli mam być szczera, nie prowadziłam jeszcze ankiety w formie papierowej. Do tej pory decydowałam się wyłącznie na formę online lub telefoniczną. Potrafię sobie jedynie wyobrazić, że ankieta na papierze byłaby dużo bardziej czasochłonna. Nie tylko w fazie zbierania danych, ale także w późniejszej interpretacji. Przecież wszystko, co się zbada, ostatecznie musi wylądować w Statistice. Oprócz tego jestem przekonana, że ankieta internetowa jest opcją dużo wygodniejszą dla ankietowanych. Nie tylko można wypełnić ją o dowolnej porze, a także przy pomocy dowolnego urządzenia. Bonusem jest profit ekologiczny – nie niszczymy lasów. (uśmiech)
Czym wasza ankieta różni się od innych?
– Ankieta sprawdzająca wiedzę o ChNS (choroby niedokrwiennej serca) jest bardzo ciekawym przypadkiem. Jest to bowiem polskojęzyczna forma kwestionariusza CADEQ-II. Na czym polega? Już tłumaczę. To zestaw kwestionariuszy ułożony przez grupę kardiologów i specjalistów zajmujących się epigenetyką chorób sercowo-naczyniowych. Jej celem jest sprawdzenie świadomości społeczeństwa na temat choroby niedokrwiennej serca. Co ciekawe, kwestionariusz był również używany np. do sprawdzenia wiedzy wśród pacjentów, którzy sami leczą się na ChNS.
Skąd pomysł na badanie świadomości społeczeństwa? Chciałabyś coś w nim zmienić?
– Myślę, że pierwszym krokiem do zmian w społeczeństwie jest odkrycie, że takowe są konieczne. Tak samo jest przecież w przypadku nieświadomości na temat np. niektórych chorób. Wiedza o czynnikach ryzyka chorób, które powodują najwięcej zgonów w Polsce (mam tu na myśli ogólnie choroby sercowo-naczyniowe) nie powinna być uznawana jako dostępna i pożyteczna tylko dla pewnej grupy osób. Nie mówię tutaj o konkretnych szlakach metabolicznych czy diagnozie – to faktycznie lepiej pozostawić lekarzowi niż sugerować się doktorem Google.
Uzupełnienie ankiety coś nam da?
Tak, to bardzo praktyczne informacje. Powinniśmy stale dążyć do podniesienia świadomości, zaczynając od siebie. Uzupełnienie ankiety to weryfikacja już posiadanej wiedzy, ale też zdobywanie informacji. Nie tylko na temat czynników ryzyka czy prawidłowego stylu życia, ale przede wszystkim udzielenia pierwszej pomocy osobom, które np. w naszej obecności rozwiną temat zawału serca.
Należysz do konkretnego koła naukowego?
– W tym roku należę do pięciu. Mam przyjemność być przewodniczącą jednego z nich. Badania naukowe, do prowadzenia których się przyczyniamy, także te w postaci ankiet, zawsze powiązane są z działalnością w konkretnym kole naukowym. Ewentualnie kilku z nich. Jest to możliwe ze względu na to, że czasami koła współpracują ze sobą. Jednak, aby praca i rozwój studentów trzymały odpowiedni poziom, potrzebny jest nadzór kogoś bardziej kompetentnego. Z tego powodu badanie prowadzone przez studentów musi być nadzorowane przez opiekuna naukowego. Jest to pracownik uczelni, najczęściej będący opiekunem konkretnego koła. To bardzo pomocne, bo taki ekspert służy nie tylko radą i wiedzą, a przede wszystkim doświadczeniem. Wielu z pracowników naukowych oprócz prowadzenia zajęć i wykładów na uczelni, prowadzi własne badania.
Ile osób potrzeba, aby wynik ankiety stał się wiarygodny?
– W tym przypadku od przybytku głowa nie boli – im więcej, tym lepiej! Jeśli na przykład z danej grupy ankietę wypełni tylko jedna osoba, nie będzie nam to w stanie dać poglądu na całą grupę. Jednakże uzupełnienie kwestionariusza przez ponad połowę pozwala już wyciągać wnioski na temat całej społeczności.
Czy warto brać udział w badaniach, ankietach? Jeśli tak, to dlaczego?
– Oczywiście, że warto! Udział w ich rozwiązaniu nie zajmuje zbyt wiele czasu. Jednocześnie można realnie przyczynić się do rozwoju nauki, a także dowiedzieć ciekawych rzeczy. Osobiście zawsze staram się umożliwić ankietowanym dostęp do swoich wyników i bazy prawidłowych odpowiedzi – tak, żeby faktycznie mogli się czegoś dowiedzieć. Zawsze jest także możliwy kontakt z autorem ankiety. Dzięki temu można rozwiać wszelkie wątpliwości co do struktury pytań i metodologii badania.
Medycyna… Czy uważasz, że to słowo przeraża?
– Wydaje mi się, że absolutnie nie powinno. Dla mnie, czysto osobiście, medycyna jest kierunkiem mocno humanistycznym (abstrahując od tony wiedzy książkowej). Przecież ta dziedzina nauki w centrum zainteresowania stawia człowieka. Dotyka kwestii takich jak jego potrzeby i komfort. Uważam, że służba zdrowia jest od tego, aby pomagać, ale także edukować. W ramach tej edukacji przez pracowników służby zdrowia tworzone są strony internetowe o tematyce medycznej (np. mp.pl), akcje profilaktyczne. Jestem przekonana, że to tylko kropla w morzu. Równie skutecznym środkiem edukacyjnym mogą być też ankiety. Jeśli choć jedna osoba po wypełnieniu ankiety poczuje potrzebę pogłębienia swojej wiedzy na dany temat, to dla mnie już jest to sukces. Doskonałym przykładem jest właśnie temat zdrowia.
Czego boją się ludzie, którzy uzupełniają wasze ankiety?
– Najprawdopodobniej właśnie niepowodzenia. Tego, że uczestnik nie osiągnie zadowalającego wyniku. Może także obawiają się tego, że będzie ona zbyt długa.
Opowiedz proszę o faktach i mitach na temat ankiet. Co warto wiedzieć?
– Fakty, konkrety – od tego zaczniemy. Ich wypełnienie nie trwa pół dnia, nie są też zbyt skomplikowane. Ponadto nikt nie będzie dochodził, kim jesteś – ankiety najczęściej są w pełni anonimowe. Do tego na pewno nie są stratą czasu – można sporo się dowiedzieć albo chociaż uświadomić sobie własną niewiedzę.
Co jeśli wypadnę… słabo?
– Absolutnie nic się nie dzieje! To nie egzamin, tutaj nie ma progu zaliczeniowego. Ankieta to forma w pełni dobrowolnego sprawdzenia swojego stanu wiedzy na dany temat. Ta wiedza niekoniecznie musi być w 100% kompletna. Nie ma jednak powodów do niepokoju. Dzięki temu, że ankieta prowadzona jest w formie elektronicznej, zawsze można do niej wrócić w wolnej chwili – wystarczy link.
Jakie podejście powinna mieć osoba ankietowana?
– Przede wszystkim nie ,,spinać się” o poprawność odpowiedzi. Nie powinna też traktować ankiety jako egzaminu. Polecam raczej spojrzeć na to badanie jak na głośne odpowiadanie na pytania w „Jeden z dziesięciu”. Zrelaksować się, jakbyśmy siedzieli na fotelu przed telewizorem, z kubkiem ciepłego kakao w ręce.
Osoby chętne do sprawdzenia swojej wiedzy na temat choroby niedokrwiennej serca, zapraszamy do wzięcia udziału w prowadzonym przeze Gabrielę badaniu.
https://forms.gle/7nSmL73RVURgHR3b7