Felieton

Zmiany w skokach – jedyna stabilna rzecz?

Dlaczego, oglądając skoki narciarskie, mam wrażenie, że co sezon znajduje się jeden wybitny skoczek, który swoją formą pokazuje, że skacze w wyższej lidze niż pozostali? Może dlatego, że tak właśnie jest. Często ci najlepsi zawodnicy ujawniają się w środku lub na końcu sezonu jak tacy tajni agenci lub przyczajone koty.
Wiadomo, najpierw trzeba się rozkręcić zanim w ogóle zacznie się wygrywać konkursy. Weźmy na przykład takiego Halvora Egnera Graneruda, reprezentanta Norwegii. Na początku tego sezonu trzymał się konsekwentnie za reprezentantem Polski, Dawidem Kubackim. Obserwował, nie wychylał się podczas pierwszych konkursów, czasem tam krzyknął, że warunki w skokach to parodia aby rozkręcić się w trakcie (szczególnie po przerwie świątecznej), wygrać między innymi turniej Raw Air z porządną przewagą nad reprezentantem Austrii, Stefanem Kraftem i zdobyć na koniec sezonu najważniejszą nagrodę w tej dyscyplinie czyli Kryształową Kulę. Brzmi jak scenariusz dobrego filmu ale taka jest rzeczywistość.
Jak śpiewa w jednej ze swoich piosenek Zenon Martyniuk z zespołu Akcent: „Jak do tego doszło? Nie wiem”, tak i ja nie wiem jakim cudem tak się dzieje. Ale takie są uroki tego sportu i niczego nie da się zmienić. Jedna rzecz jednak pozostaje stabilna, jest nią zmiana lidera w następnym sezonie. A tego nie mogę się doczekać.

Studentka III roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Prywatnie uwielbiam musicale, siatkówkę, skoki narciarskie. Często zgłębiam z ciekawości wiedzę o rodzinach królewskich z Europy.