Artykuł

26 tysięcy lat ruchu Ziemi – precesja a zodiaki

Fascynacja astrologią, czyli próbami określenia wpływu ciał niebieskich na ludzkie losy, sięga czasów starożytnych, kiedy jej związek z nauką, jaką jest astronomia, był nierozerwalny. Kolebką astrologii okazuje się być Mezopotamia (trzecie tysiąclecie p.n.e.), która stała się punktem wyjścia zainteresowań ową praktyką. Z mezopotamskich obserwacji zaczerpnęli między innymi Hindusi, którzy opracowali swój astrologiczno-astronomiczny system zwany Dźjotisz. Również dla starożytnych Chińczyków astrologia odgrywała niebagatelną rolę. Okres hellenistyczny natomiast sprawił, że sięgnęła ona krajów Bliskiego Wschodu, a dzięki średniowiecznym wpływom kultury arabskiej, astrologia powróciła na tereny Europy, ciesząc się popularnością wśród osób, które niekoniecznie interesowały się naukową formą eksploracji nieboskłonu.

Jedne z najstarszych świadectw dotyczących badań nad niebem wywodzą się od Sumerów zamieszkujących miasto Uruk na terenach Mezopotamii i datowane są na III tysiąclecie p.n.e. Sumerowie nie tylko znali siedem ciał niebieskich, takich jak Księżyc, Słońce, Merkury, Wenus, Mars, Jowisz i Saturn, ale także wyodrębnili gwiazdozbiory, którym w następstwie nadali nazwy, a samo niebo rozdzielili na trzy strefy. Uważa się, że obecnie wykorzystywanego podziału ekliptyki na 12 odpowiadających części dokonali Babilończycy już przed 1500 rokiem p.n.e. Natomiast 500 rok p.n.e. przyniósł pierwszy spisany horoskop.

Czy jest zatem możliwe, by opracowany w starożytności zodiak był aktualny?
Niestety nie. Po pierwsze, znane nam znaki zodiaku zostały stworzone na podstawie gwiazdozbiorów o różnych rozmiarach i właśnie z powodu dyskrepancji w ich wielkości Słońce gości w każdym z nich z inną długością, wynoszącą od kilku do kilkudziesięciu dni. Jednak astrologia, mimo wyraźnych różnic w długości „przebywania” Słońca w poszczególnych gwiazdozbiorach (na przykład okres, w którym Słońce gości w gwiazdozbiorze Panny wynosi 42 dni, a Skorpiona zaledwie 6), wciąż utrzymuje podział na 12 równych części. Ponadto, zauważalnych na płaszczyźnie ekliptyki gwiazdozbiorów jest nie 12, a 13. Gwiazdozbiór Wężownika jest niestety przez astrologów pomijany.

Między innymi dlatego, około dwa tysiące lat temu, zaczęło dochodzić do powolnego acz ciągłego oddzielania się astronomii od astrologii. Jednym z przeciwników astrologii był Cyceron, który nie tylko wątpił w słuszność astrologicznych przepowiedni, ale także potępiał je jako „głupotę, jako marność, jako nieroztropność”.

Gdy Ptolemeusz, starożytny astrolog, zajął się spisywaniem zasad tej mniej naukowej dziedziny, gwiazdozbiory pokrywały się jeszcze ze znakami zodiaku. Jednak w miarę upływu czasu pozycja poszczególnych znaków uległa przesunięciu i to niebłahemu, a doszło do tego za sprawą zjawiska określanego mianem precesji.

Dla człowieka najbardziej widoczne skutki (następstwo dnia i nocy oraz pór roku) wynikają z dwóch ruchów, które wykonuje Ziemia: ruchu obrotowego oraz obiegowego. Ponadto, oś ziemska wykonuje ruch precesyjny, podczas którego jej jeden koniec kreśli krąg, a cała oś nakreśla boczną powierzchnię stożka. Ponieważ oś Ziemi nie jest ustawiona prostopadle do płaszczyzny obiegu Ziemi wokół Słońca, powstaje moment siły, który stara się „ulokować” oś ziemską prostopadle. Przyczyną precesji jest ciągłe oddziaływanie grawitacyjne Księżyca i Słońca. Ruch ten przypomina zachowanie się wirującego bączka, którego oś przestała mieć pionowe ustawienie. Czas, w którym jeden koniec osi zakreśli pełny kręg wynosi około 26 tysięcy lat, w efekcie czego położenie gwiazd na nocnym niebie ulega zmianie.

Od czasów Ptolemeusza znaki zodiaku przesunęły się o ponad 1/12 części koła, co oznacza przesunięcie o jeden znak.
Tym samym, osobom urodzonym początkiem czerwca przypisuje się Bliźnięta, chociaż Słońce znajduje się w tym czasie w konstelacji Byka. Jednak z największym zaskoczeniem spotkają się osoby urodzone pomiędzy 29.11 a 17.12, ponieważ po uwzględnieniu precesji i nowo wytyczonych granic konstelacji, takie osoby powinny mieć przypisany Wężownik – obszar ekliptyki, w którym Słońce gościło od dawien dawna, a który nie był kojarzony z żadnym znakiem, ponieważ w trakcie opracowywania zodiaków ów obszar nie miał żadnego przypisanego gwiazdozbioru. Zatem starożytny podział ekliptyki na 12 części, na których podstawie utworzono gwiazdozbiory określane mianem zodiaków, i sposób przypisywania urodzonym konkretnych znaków jest już nieaktualny.

Zjawisko precesji niewątpliwie rzutuje na sposób postrzegania znaków zodiaku, a sama świadomość rozłamu pomiędzy astronomią a astrologią skłania do refleksji nad „prawdziwością” przepowiadanych z gwiazd wróżb. Prawdziwa jednak jest psychologiczna potrzeba potwierdzenia, a zaspokajaniu jej astrologia niewątpliwie daje szerokie pole.

 

 

 

 

 

 

Artykuł został opracowany na podstawie źródeł pisanych