Opowiadanie,  Reportaż

Dźwięki przełamujące strach

W tętniącym życiem sercu Warszawy, między szarymi blokami, ukryta jest historia niezwykłego chłopaka – Bartka. Jego dzieciństwo zostało naznaczone toksyczną atmosferą domu, zaniedbaniem, i samotnością. Jednak to, co dla wielu byłoby tragicznym zakończeniem, dla Bartka stało się impulsem do szukania ucieczki w muzyce. W rozmowie z nim odkrywamy nie tylko historię walki z przeciwnościami, ale także siłę ludzkiego wsparcia, która pomagała mu odnaleźć drogę do sukcesu.

Stoję przed jednym z bloków w Warszawie – tętniącym życiem mieście. Od szarych ścian budynków odbijają się uliczne światła latarni i przejeżdżających obok samochodów. Słyszę rozmowy mijających mnie osób, muzykę z otwartych okien, odgłosy klaksonów. W tym otaczającym mnie i całe miasto hałasie gubi się historia niezwykle utalentowanego młodego chłopaka – Bartka. Jego dzieciństwo było otoczone cieniem – matka uzależniona od alkoholu, ojciec nieznany – dom rodzinny pełny toksycznej atmosfery. W wieku zaledwie 6 lat Bartek trafił do domu dziecka. Od samego początku zmagał się z wyśmiewaniem w szkole ze strony rówieśników, a ściany zakładu opieki społecznej nie pozwalały mu na odczucie ciepła i miłości domowego ogniska. Wraz z wiekiem odkrył, że muzyka stała się jego jedynym schronieniem przed nieprzychylnym światem.

***********************************************************************************************************************

Stoję przed blokiem, w którym znajduje się mieszkanie Bartka. Przeniósł się o niego z domu dziecka po osiągnięciu pełnoletności. Na zewnątrz wciąż jest szaro, ponuro. Zaczyna padać śnieg. Kieruję się do klatki schodowej, następnie jadę starą windą na piąte piętro. Po wyjściu z niej skręcam w lewo i czekam przed mieszkaniem, aż chłopak otworzy mi drzwi. Po chwili widzę jak się uchylają.

– Cześć Bartek, jestem Ula. Możemy chwilę porozmawiać?

– Dzień dobry. Jasne, zapraszam. Czekałem na panią.

Bartek prowadzi mnie wąskim korytarzem do dużego pokoju, Ręką wskazuje mi miejsce przy stole. Siadamy naprzeciwko siebie i rozpoczynamy rozmowę.

– Wiem, że to dla ciebie musi być trudny temat, ale czy mógłbyś mi opowiedzieć o swoim dzieciństwie?

– No cóż, to były trudne czasy. Pamiętam, że zawsze towarzyszył mi smutek w powietrzu. Matka była fizycznie w domu, ale emocjonalnie gdzieś indziej, Zawsze myślała tylko o wzięciu kolejnego łyka wódki albo o odpaleniu następnego papierosa. A ojca nie było, nawet jego nazwiska nie znam. Matka popadała w coraz gorszy nałóg. Chyba sąsiedzi na to zareagowali, bo później zaczęły się kontrole z MOPS-u. Pamiętam, że panie, które nas odwiedzały były bardzo miłe, chciały pomóc. Niestety te interwencje nic nie dawały i jak miałem sześć lat, trafiłem do domu dziecka.

– To musiało być dla ciebie bardzo trudne. Jak sobie radziłeś w domu dziecka?

– No, to była też walka. W tym miejscu jest wiele dzieci z różnymi historiami, więc wszyscy mieliśmy swoje bagaże. Z jednej strony było lepiej niż w rodzinie, bo była jakaś struktura, opieka. Z drugiej strony, zawsze tęskniłem za tym, co jest poza tymi murami, za prawdziwym domem.

– Jak radziłeś sobie z trudnościami?

– To było jak ucieczka. Kiedy wszystko dookoła było bezsensowne, znalazłem sposób, żeby od tego uciec. Zacząłem pisać teksty, wyrażać swoje myśli, frustracje. Rap to było moje jedyne wyjście.

Rozglądam się po pokoju. Na ścianach powieszone są różne plakaty, ramki z dyplomami. Na jednej z nich znajduje się duża płyta, a pod nią napis “Freestyle Battle WWA 2023”. To chyba jakaś nagroda. Już widzę – obok na półce stoi statuetka za zajęcie pierwszego miejsca w warszawskiej bitwie freestylowej z 2023 roku. Na moment się zamyśliłam. Po krótkiej chwili kontynuuję rozmowę z Bartkiem.

– Rozumiem, że muzyka odegrała kluczową rolę w twoim życiu. Jak przebiegała twoja podróż od opuszczenia domu dziecka do osiągnięcia sukcesu muzycznego?

– Po osiemnastce życie nie było łatwe, ale dostałem swoje mieszkanie. Były chwile, kiedy prawie straciłem wiarę, ale zawsze wracałem do muzyki. Zacząłem występować na lokalnych bitwach freestylowych, to było moje miejsce, gdzie mogłem wyrazić to, co nosiłem w środku.

– To tam zostałeś zauważony, prawda?

– Tak, jeden z łowców talentów wpadł na mój występ. Zaprosił mnie do wytwórni, dostałem propozycję nagrania swojego singla. Potem z jednego kawałka zaczęły się kolejne, aż w końcu dostałem szansę nagrania płyty z innymi chłopakami.

– Co teraz dla ciebie jest najważniejsze? Jakie masz plany na przyszłość?

– Teraz chcę po prostu rozwijać się jako artysta. Mam kilka projektów muzycznych, chcę przekazywać ludziom swoje doświadczenia i nadzieje. Ale nie zapominam o tym, skąd się wywodzę. Mam w planach wspieranie inicjatyw, które pomagają dzieciom w trudnych sytuacjach.

– To piękne. Mam nadzieję, że twoja historia zainspiruje innych. Dziękuję ci za rozmowę, Bartku.

– Dziękuje pani. W sumie to cieszę się, że mogłem się podzielić swoją historią. Mam nadzieję, że pomoże to komuś, kto może czuć się teraz tak, jak ja kiedyś.

Po rozmowie z Bartkiem wychodzę z jego mieszkania. Na klatce schodowej czuję chłód, a na oknach widzę pierwsze płatki śniegu. To jak symboliczny moment, nowy rozdział w jego historii.

***********************************************************************************************************************

Kilka dni temu o tej samej porze stałam przed blokiem Bartka, czekałam, aby z nim porozmawiać, o tym, co przeszedł. Teraz stoję przed domem dziecka, w którym się wychowywał. Z pozoru stary budynek, ale widać, że jest świeżo odmalowany na beżowy kolor. Dookoła są ogromne drzewa – wszystko przypomina mały park. Przed wejściem do budynku znajdują się schody. Kieruje się w ich stronę. Stojąc przed drzwiami, naciskam na domofonie zielony przycisk. Po chwili z głośnika słyszę głos.

– Dzień dobry, w czym mogę pomóc?

– Dzień dobry. Byłam umówiona na spotkanie z panem Adamem Kucharskim, czy mogę wejść?

– Oczywiście, pan Adam czeka w pokoju numer siedem. Pierwsze piętro, pokój po lewej stronie od schodów.

Słyszę sygnał informujący o tym, że drzwi są otwarte, łapię za klamkę i wchodzę do środka. Idę w stronę schodów według wskazówki pani, z którą rozmawiałam przez domofon. Uważnie przyglądam się ścianom korytarza – widzę korkową tablicę z rozpisanym planem dnia, wyznaczonymi dyżurami. Obok po obydwu stronach w ramkach znajdują się zdjęcia. Są na nich wychowankowie domu dziecka, którzy już go opuścili, rozpoczęli nowy rozdział w życiu. Na jednym z nich dostrzegam wizerunek Bartka. Zdjęcie jest z jednego z jego występów na małej scenie w klubie muzycznym – widząc to, od razu się uśmiecham.

***********************************************************************************************************************

Z pokoju numer siedem wychodzi po paru minutach pan Adam, wychowawca grupy dzieciaków, do której wcześniej należał Bartek. Mężczyzna wita się ze mną i zaprasza do gabinetu. Zaczynamy rozmowę.

– Dziękuję, że znalazł pan czas. Jak wspomina pan pierwsze lata pobytu Bartka w tym miejscu?

– To były trudne lata, ale zawsze widziałem w jego spojrzeniu to „coś”. Był inny niż reszta, miał w sobie coś, co trudno opisać. Nie zawsze szło mu gładko, ale zawsze próbował. Pamiętam, jak pierwszy raz przyszedł do nas.

– Jakie wyzwania musiał przezwyciężyć?

– Bartek miał swoje demony, tak jak każdy. Musiał zrozumieć, że to miejsce, choć nie idealne, może być dla niego bezpieczne. Pomogliśmy mu zrozumieć, że przeszłość nie musi definiować przyszłości.

– Z pewnością. Pamięta pan, jakie były jego pasje w tamtym czasie, co lubił robić?

– Już wtedy zaczęły się jego pierwsze próby z muzyką i pisaniem tekstów. Zawsze byłem pewien, że kiedyś osiągnie coś wielkiego.

– To z pewnością wspaniałe, że zauważył pan w nim potencjał. Jak wspierał go pan i resztę dzieci w trudnych chwilach?

– Naszym celem było stworzenie atmosfery zrozumienia i wsparcia. Bartek był bardzo zdolny, ale przede wszystkim potrzebował stabilności emocjonalnej. Organizowaliśmy zajęcia, które pozwalały mu wyrażać siebie przez muzykę.

– Czy zauważył pan moment, kiedy muzyka stała się dla niego czymś więcej niż tylko hobby?

– Tak, to było widoczne nawet wtedy, gdy był jeszcze u nas. Z czasem muzyka stała się dla niego nie tylko formą wyrażenia, ale także narzędziem do przezwyciężania trudności. Była dla niego jak terapia. Zaczęliśmy dostrzegać, że ma talent, który może go zaprowadzić dalej.

* Rozmowa przenosi się na temat działań podejmowanych w celu pomocy innym dzieciom, które znajdują się w podobnych trudnych sytuacjach. *

– Rozumiem, że od czasu wyprowadzki Bartka nadal angażuje się pan w pomoc dzieciom?

– Tak, zdecydowanie. Pracuję nad różnymi projektami, które mają na celu wsparcie dzieci w trudnych sytuacjach. Bardzo ważne jest, aby każde z nich miało szansę odkryć swoje talenty i marzenia, tak zrobił to Bartek.

– Czy to dla pana jako wychowawcy jest największa nagroda?

– Tak, zdecydowanie. Widzieć, że nasza praca przynosi owoce, że dziecko, które przeszło przez trudności, odnajduje swoją drogę, to największa nagroda dla każdego z nas tutaj.

– Dziękuję, panie Adamie, za podzielenie się tymi historiami. To niesamowite, jak ważną rolę odegrał pan w życiu Bartka i innych dzieciaków.

– To dla mnie zaszczyt pracować z takimi niezwykłymi młodymi ludźmi. Każde z nich ma swoją historię do opowiedzenia, a naszym zadaniem jest być dla nich wsparciem w trudnych chwilach.

– Mam nadzieję, że historia Bartka dotrze do wielu ludzi i zainspiruje ich do działania. Dziękuję za rozmowę.

Po pożegnaniu z panem Adamem opuszczam dom dziecka. Patrzę na szare niebo, na ulice pełne życia, zastanawiając się, ile innych niezauważonych talentów może kryć się wśród tych miejskich zakamarków.

***********************************************************************************************************************

Historia Bartka jest o czymś więcej niż przezwyciężanie trudności. Jest o sile ludzkiego wsparcia i możliwościach, jakie mogą się otworzyć przed dziećmi z trudnych rodzin. Wierzę, że ta historia stanie się inspiracją dla wielu, zarówno dla tych, którzy przechodzą przez podobne trudności, jak i dla tych, którzy chcą pomagać.

Zamykam drzwi domu dziecka za sobą, a w sercu noszę nadzieję, że każde z tych dzieci znajdzie swoją drogę, a ich życie wypełnią sukcesy i spełnienie.