Tancerze: Monika Witkowska, Dominik Więcek, Paweł Kozłowski, Mikołaj Karczewski, Natalia Dinges
Artykuł,  Recenzja,  Wywiad

Eksperymenty psychologiczne, mindfulness i Enrique – festiwal Nowe Strategie Choreograficzne

W ramach festiwalu Nowe Strategie Choreograficzne 3 listopada odbył się spektakl Q&A (the Polish Edition). Jako przestrzeń dla performance’u posłużyła sala gimnastyczna I Liceum Ogólnokształcącego. Było to artystyczne odtworzenie eksperymentu amerykańskiego psychologa, dotyczące rozmowy, poznawania siebie i…miłości?

Sztuka tańca już sama z siebie wymaga większego otwierania się, lecz akurat ten spektakl był szczególnie szczery i intymny, gdyż tancerze nie odgrywali roli, tylko przedstawiali historie z własnego życia.

Tak obsada mówiła o własnym performansie:

W 1997 roku psycholog Arthur Aron opublikował artykuł „The Experimental Generation of Interpersonal Closeness”. W swoich badaniach zebrał 36 zapytań przeznaczonych do dialogu między dwojgiem nieznajomych, a pytania stopniowo stawały się coraz bardziej osobiste. Według badania, otwartość na drugą osobę i postawienie się w sytuacji bezbronności rozwija silną intymność, która prowadzi do natychmiastowej miłości. Ujawnienie osobowości, życia i ich doświadczeń w kameralnym wydarzeniu tanecznym.

Zadałem kilka pytań tancerzom Mikołajowi Karczewskiemu i Dominikowi Więckowi oraz organizatorce festiwalu Marcie Bury

Jest to już trzecia edycja festiwalu. Jak on powstał?

Marta B.: Długo marzyłam o tym, żeby artystów sprowadzać tutaj, a nie jeździć przez całe życie do Gdańska, Lublina czy Warszawy, by zobaczyć taniec. Siedem lat temu złożyliśmy projekt do Prezydenta Miasta Rzeszowa. Wszystko rozpisałam: co, kiedy, dlaczego. Po czterech latach w końcu odbyła się pierwsza edycja.

Teatr tańca to małe środowisko i jak jest się w nim od 30 lat, to już wiesz, gdzie i kto tworzy, gdzie jest młody choreograf, gdzie jest jakaś grupa. Powstaje taka sieć. Więc jeżdżę na premiery w Polsce, patrzę, co mi się podoba i zapraszam na festiwal.

Jak poznaliście się z materiałem, scenariuszem tego spektaklu?

Mikołaj K.: Natalia Dinges zaprosiła choreografkę Rachel Erdos, aby zrobić projekt na grant „Zamówienia choreograficzne”. Sam pomysł na spektakl jest od niej, już robiła go w Izraelu i Wielkiej Brytanii. Dlatego to jest właśnie „the Polish Edition” – dla i we współpracy z Living Space Theatre. Lecz za każdym razem artyści, odpowiadając na te 36 pytań, tworzą swoje własne historie i sceny. Rachel ma zarys przedstawienia, strukturę, ale wypełnia ją takimi opowieściami, które przynoszą jej tancerze.

To nie jest typowy choreograficzny performance, bo też dużo mówimy. Wiele osób uważa, że taniec jest abstrakcyjny, bo go nie rozumieją. Wprowadzenie do niego słów ma pomóc zrozumieć kontekst widzom. Te pytania od bardzo ogólnych idą do coraz bardziej prywatnych i trudnych. Czasem odpowiadamy na nie tekstem, a czasem ruchem.

Czy stoi za tym performancem jakieś przesłanie?

Mikołaj K.: Zachęcamy do rozmów, spotkań, zbliżania się. Czasem wydaje nam się, że coś wiemy o drugiej osobie, a tak naprawdę rozumiemy ją tylko powierzchownie. Chcemy przekazać, żeby nie bać się otwierać przed ludźmi i nie krępować się swojej historii. Ja akurat w spektaklu mówię o dość trudnych fragmentach mojego życia. Ono rzeczywiście składa się z tych dobrych i przyjemnych chwil, ale też mrocznych i ciężkich. Czasem ludzie zapominają o tej mniej przyjemnej części, chcą ją zostawić, żeby było łatwiej, milej. Lecz to nie zbliża, tylko tak naprawdę izoluje.

Dominik W.: Myślę, że w dzisiejszych czasach tendencji, które są w teatrze, pewnego rodzaju prywatność, szczerość i intymność jest takim wręcz aktem politycznym.

Co może powiedzieć taniec, czego nie mogą przekazać inne dziedziny sztuki?

Mikołaj K.: Taniec nie kłamie, a słowa bardzo często mogą oszukiwać. Są tylko wytworem intelektu – jak coś mówię, jest to już przemyślane, przepracowane. W ciele jednak jest jakaś szczerość.

Ruch zostawia o wiele więcej przestrzeni dla kogoś, kto patrzy. Nie imputuje żadnej interpretacji. Zaprasza do obserwacji i do zrozumienia.

Gdy tworzysz performance, najprościej jest zadać sobie pytania: „Co chcesz powiedzieć?”, Jaki jest problem?”, a następnie patrzeć, co się dzieje z twoim ciałem, słuchać tego, co mówi w danym temacie, o przestrzeni i po prostu powiększać ruch. Nie na zasadzie intelektualnego spojrzenia, tylko prawdziwego wejścia w głąb siebie i zrozumienia mowy swojego ciała.

To też wpłynęło na moje życie codzienne. Na pewno mam powiększoną tolerancję ciała. Nie krępuje mnie dotykanie obcych osób – na przykład przytulanie ich na przywitanie czy ściskanie przy pożegnaniu. Jest to dla mnie naturalne. Dużo się ruszam w trakcie mówienia, dużo gestykuluję, wręcz mówię rękoma. Poza tym jestem neuronietypowy, więc praca z ciałem mnie uporządkowała w tym sensie, że byłem kiedyś bardzo „rozrzucony”. Trochę mnie to „zebrało”.

Za co lubicie taniec?

Dominik W.: Za to, że jest formą ekspresji, która obejmuje mój całokształt w sposób równorzędny, holistyczny i hierarchiczny. Nie jestem więc gadającą głową. Taniec wchłania, integruje całe moje ciało.

Chciałbym, aby choreografia stała się bardziej widoczna. To jest sztuka, która zasysa wiele środków z innych dziedzin i spala je wewnątrz postaci, które występują. Życzyłbym sobie, żeby było więcej człowieka w artyście, a mniej konceptu.

Marta B.: Jak malarz widzi czyste płótno, staje przed tą bielą, tak tancerz ma swobodę ekspresji w swoim ciele, widzi to, kim jest, prawie jak w lustrze.

À propos „wejścia” w ciało, popularne są teraz praktyki mindfulness. Co o nich sądzicie?

Mikołaj K.: Jest to tendencja pozytywna, jeżeli to jest rzeczywiście mindfulness, dawanie sobie czasu i słuchanie samego siebie. Mówię o zniekształceniu, bastardyzacji tych praktyk – byłem ostatnio świadkiem powstania kapsuł mindfulnessowych do medytacji w korporacjach. Jak pracownik jest zestresowany,  może wejść na 15 minut, zrobić sobie body scanning i tyle. Dla mnie jest to kapitalizacja. Taka fabryka, żeby pseudo relaksować ludzi. Nie należy iść tym kierunkiem. Sedno tej sprawy jest super, natomiast wymaga ono też zdrowego, naturalnego podejścia. Rzeczywiście robienia tego jako praktyki, a nie po prostu złotego strzału raz na tydzień.

Opowiedzcie trochę o muzyce w tym spektaklu.

Dominik W.: To jest kolaż, który miał stworzyć pewną atmosferę. Na przykład jak ambient (z ang. 'środowiskowy, otoczeniowy’ – gatunek eksperymentalnej muzyki elektronicznej) z mojej sceny, który po prostu ma podkreślać sferę emocjonalną,

Ale są też momenty, w których ta muzyka jest na przykład żartem, jak w przypadku Enrique, którego słucha czyjaś mama. Ten spektakl też bardzo emanuje lekkością i poczuciem humoru. Często jest na poziomie takiego gagu, żartu, memu i innych popkulturowych nawiązań.

Marta B.: To jest piękny, bezpretensjonalny, delikatny i czuły kawałek rozmowy i bycia człowiekiem. Przez chwilę wszyscy, którzy byli na sali, zostali mi bliscy. Wszyscy zadajemy sobie te same, radykalne pytania i podobnie na nie odpowiadamy.

A jak publiczność odebrała ten performance?

Klaudia Baśko, widz: Było dużo lekkości i przyjemności bycia. Czułam się potraktowana jak przyjaciel. Są takie rzeczy, które mówi się tylko komuś, komu się ufa. To są trudne pytania, choreograficznie przedstawione, które momentami chwytały za gardło, a momentami popychały do działania. Ta refleksyjna forma przefiltrowała to wszystko przez moje własne odczucia i doświadczenia. Jest to niewerbalne, więc dużo trudniejsze, ale też bardziej swobodne w odbiorze. Konkretny ruch dla mnie i dla kogoś innego może być czymś zupełnie różnym. Twoje własne odczucia mogą to wyreżyserować na swój sposób.

Natalka i Emilka, obserwatorki z I Liceum Ogólnokształcącego: Spektakl dla nas był głębokim spotkaniem z kimś bliskim. Czułam się, jakby tancerze chcieli po prostu przekazać nam to, że są ludźmi. Ja się tego nie spodziewałam i jestem przerażona tym, jak bardzo to na mnie wpłynęło. Nie przyszłam tutaj z myślą, że na przykład będę płakać.

Co chcecie powiedzieć czytelnikom Nowego Akapitu?

Mikołaj K.: Chodźcie i oglądajcie wydarzenia. Nie krępujcie się rozmawiać z ludźmi, artystami czy performerami. Siedzenie na uczelni, zdobywanie wiedzy jest super. Przed tańcem, studiowałem kulturoznawstwo przez trzy lata. Tam było spojrzenie na sztukę od strony akademickiej – rozumienie, interpretowanie, konteksty, ale taka praktyka, czyli chodzenie na spektakle, warsztaty czy prowadzenie rozmów, jest bardzo cenną rzeczą.

Marta B.: Ciało jest czymś najbliższym, co macie. Jest drogą do czucia się szczęśliwym, spełnionym i dlatego zapraszam na festiwal, bo na nim uczymy się patrzeć i rozumieć swoje ciało.

Dominik W.: Nie bójcie się teatru tańca. Często jest on takim hasłem, które bardzo przeraża ludzi. Że to niby jest jakieś takie wydarzenie, na którym ludzie będą krzyczeć i tarzać się po ziemi. Ktoś nagle staje na rękach, ktoś rusza się tylko zwolnionym tempem – dlaczego? Wiele osób oglądających spektakl tańca czuje się głupio, bo nie potrafią zrozumieć go w sposób linearny. To jest bardziej abstrakcyjnie, impresyjne. Niekoniecznie trzeba go rozumieć, lecz stać się jego częścią, przyjąć poprzez wchłanianie elementów.

Własne przemyślenia

Po raz drugi odwiedzam ten festiwal i nie przestaję się dziwić temu, jak wymownym może być ruch. Często mówi się o języku ciała, lecz nie mogłem nawet wyobrazić sobie, że ta mowa jest taka bogata. Ma swoje własne transcendentne przymiotniki, każdemu rozpoznawalne, lecz nieuchwytne czasowniki, swoją zbiorową podświadomą gramatykę, swój archetypowy leksykon.

W magazynie Nowy Akapit pisałem o festiwalu WSPÓŁ_ISTNOŚĆ, którego duża część była poświęcona zwierzętom. Rozmawiając z uczestnikami, pamiętam, jak fascynowałem się ich złożonymi konstruktami społecznymi. Pszczoły potrafią razem zbudować ul, bobry – tamy, mrówki – mrowiska, i wszystko to, nie wypowiadając ani słowa! W podobny sposób widzę tancerzy, którzy swoim warsztatem potrafią doprowadzić do łez, rozśmieszyć i przekazać tak głębokie idee.

Choreografia w spektaklu zorganizowanym przez Nowe Strategie Choreograficzne była dla mnie przedstawieniem podświadomości. To są te prehistoryczne procesy, odbywające się w głębiach naszych dusz, do których nie dociera światło naszej świadomości. Odczuwałem taki paralelizm – z jednej strony odpowiedzi ubrane w słowa, a z drugiej przeżycia, których nie da się wypowiedzieć.

Obsada

Koncept i choreografia: Rachel Erdos

Tancerze: Monika Witkowska, Dominik Więcek, Paweł Kozłowski, Mikołaj Karczewski, Natalia Dinges

Reżyseria świateł: Paweł Murlik 

Reżyseria dźwięku: Alon Peretz

Produkcja: Living Space Theatre

Współorganizator: Narodowy Instytut Muzyki i Tańca, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Partnerzy: Teatr Łaźnia Nowa, Dom Utopii, Lubelski Teatr Tańca, Centrum Kultury w Lublinie

Spektakl dofinansowany przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca w ramach programu własnego Zamówienia choreograficzne 2023 ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Obsada, organiatorzy festiwalu oraz widzowie podczas dyskusji po spektaklu

Fascynuję się teatrem, filmem, muzyką i sztuką w ogóle. Poza tym, że piszę, również gram jazz na saksofonie, jestem aktorem. Lubię jaskrawe i głośne rzeczy!