„Lubię udowadniać, że we wszystkim jest piękno. Piękno widziane w moim obiektywie”. Rozmowa z Martyną Fuhrman
Studentka pierwszego roku kulturoznawstwa drugiego stopnia na Uniwersytecie Rzeszowskim. Miłośniczka fotografii, tańca, książek oraz sportu: głównie piłki nożnej, siatkówki i Formuły 1. Pasjonatka fotografii sportowej, a także pracy w mediach społecznościowych – krótki biogram Martyny Fuhrman.
Zuzanna Jarosz.: Jak zaczęła się Twoja przygoda z fotografią? Czy był jakiś szczególny moment, który skłonił cię do sięgnięcia po aparat?
Martyna Fuhrman: Fotografią zainteresowałam się po maturze. Zrobiłam sobie rok przerwy od nauki, ponieważ nie do końca wiedziałam, co chcę robić w życiu. Zaczęłam chodzić z koleżankami na luźne sesje, które wykonywałam telefonem. Szukałam inspiracji na instagramie, bo lubiłam, jak wszystko było ze sobą spójnie połączone. Chodząc na takie sesje, nie myślałam jeszcze o fotografii jako o czymś, co chciałabym robić na poważnie. Jednak zauważyłam, że ludziom zaczęły się podobać zdjęcia, jakie wykonywałam. Słyszałam opinie, że powinnam w to iść. To był taki pierwszy moment, gdzie powiedziałam sobie: „kurczę, może faktycznie powinnam tak zrobić?”.
Z.J.: I co? Odważyłaś się zrobić pierwszy krok w stronę fotografii?
M.J.: Nie, na powiedzeniu sobie tego się skończyło. W późniejszym czasie moja koleżanka, która była wielką fanką sportu, zachęciła mnie do obejrzenia pierwszego meczu reprezentacji Polski w piłce siatkowej mężczyzn, a po dość krótkim czasie poszłyśmy na nasz pierwszy mecz na żywo. To były dla mnie wyjątkowe chwile.
Z.J.: Czy wtedy złapałaś „bakcyla” fotografii sportowej?
M.F.: Zdecydowanie tak! Gdy pierwszy raz weszłam na arenę i poczułam ten klimat, to już wtedy wiedziałam, że na pewno chcę robić coś związanego z pracą przy sporcie. Były często takie momenty, że zamiast obserwować mecz, obserwowałam prace fotografów – jakie mają sprzęty, w jakich miejscach robią zdjęcia, gdzie się przemieszczają, jak podczas przerwy kilku z nich już pracowało na laptopach szybko przeglądając zdjęcia itp. Zafascynowało mnie to i wtedy też powiedziałam sobie, że chcę być na ich miejscu. Też chcę tak biegać po halach, arenach, szukać tych idealnych momentów do uchwycenia na zdjęciu. Po tym w sumie wszystko potoczyło się szybko i chyba dwa miesiące później, dzięki mojemu tacie i bratu, miałam już swój pierwszy aparat i podstawowe obiektywy. Tak to się zaczęło.
Z.J.: Co sprawia, że fotografia tak cię pasjonuje?
M.F.: Przede wszystkim to, w jaki sposób można uchwycić dany moment i nadać mu określonego wyrazu przez obróbkę zdjęć. Jest to dla mnie niezwykłe uczucie, kiedy udaje mi się złapać emocje lub piękno danej chwili.
Z.J.: Wolisz spontaniczne ujęcia czy pozowane sesje?
M.F.: Zdecydowanie spontaniczne. Jeśli idę na mecz lub różnego rodzaju zawody, ważne jest dla mnie uchwycenie dynamicznych, sportowych wrażeń, radości, wzruszenia, a nawet momentami smutku czy zdenerwowania, jeśli coś nie wyjdzie. Natomiast nie ograniczam się tylko do takich zdjęć. Gdy robię sesje plenerowe lub w studiu fotograficznym, chcę wyciągnąć z każdej osoby jej indywidualne piękno. Często słyszę od moich modelek, że one się nie nadają, że nie wyjdą ładnie itp. Ja idę im na przekór i lubię udowadniać, że jest inaczej i są piękne.
Z.J.: Twoje fotografie możemy podziwiać w social mediach, a nawet czasami na stronie internetowej Uniwersytetu Rzeszowskiego. To nie tylko imprezy sportowe, ale także różne wydarzenia organizowane przez koła naukowe i organizacje studenckie. Jak zaczęła się Twoja współpraca z nimi?
M.F.: Zaczęło się od andrzejek na naszej uczelni organizowanych przez SKN AktURa. Aktywni w kulturze, gdzie koleżanka poprosiła mnie o „cyknięcie” kilku fotek. Moje zdjęcia spodobały się studentom i tak później – pocztą pantoflową – zyskałam kolejne „zlecenia”. Robiłam zdjęcia na Wampiriadzie, gali „Laur Studenta”, a także na spotkaniu z młodymi dziennikarzami, organizowanym przez KDS (Klub Dziennikarzy Studenckich – przyp. red.).
Z.J.: Warto wspomnieć, że robiłaś też zdjęcie grupowe na stronę Nowego Akapitu. W twoim obiektywie każdy z naszych redaktorów wyszedł fenomenalnie!
M.F.: Bardzo się cieszę. Przyznam się, że lubię zdjęcia i ich obróbkę. Jak zawsze narzekam, tak te faktyczne mi się podobają. Dzięki temu, że robię zdjęcia na uczelni, poznaje nowych ludzi i ich perspektywy. Każdy człowiek ma inny charakter, trzeba podchodzić do niego indywidualnie, bo często okazuje się, że dana osoba skrywa dużo tajemnic.
Z.J.: Masz swoje ulubione zdjęcie, które wykonałaś? Co sprawia, że jest ono dla ciebie szczególne?
M.F.: Szczerze mówiąc nie mam takiego jednego, ulubionego zdjęcia. Podchodzę do swoich ujęć dość krytycznie i zawszę coś mi w nich nie pasuję. Szczególnie zdjęcia z wydarzeń sportowych mają dla mnie duże znaczenie, ponieważ od jakiegoś czasu chodzę w miarę regularnie na mecze dziewczyn z AZS-u DevelopRes II Rzeszów, gdzie robię zdjęcia. Kiedy przeglądam te fotografie i przygotowuję je do obróbki, mam poczucie, że mogłam zrobić to lepiej. Przejmuję się tym, czy im się one spodobają. Pewnie trochę za ostro do tego podchodzę, ale myślę że to przez to, że tak bardzo mi zależy na fotografii sportowej. Wiadomo, z każdej sesji mam jakieś zdjęcia, co są moimi faworytami – podobają mi się bardziej od całej reszty.
Z.J.: Jakie trudności napotykałaś na początku swojej fotograficznej kariery?
M.F.: Mam wrażenie, że wszystko w fotografii przyszło mi dość szybko i łatwo, przez co nie zwracałam uwagi na kilka spraw. Mam tu na myśli na przykład to, że jak zaczęłam robić zdjęcia za darmo, to gdzieś cały czas miałam takie głupie myślenie, że jak powiem cenę, to ludzie się zaczną wycofywać. Teraz się już tego uczę i jeśli coś mi się trafia poza uczelnią, to śmiało mówię cenę. Zauważyłam jednak, że jak ktoś wie, że jest się nowym, to lubią to wykorzystywać. Nie zdawałam sobie też sprawy, że w fotografii może być taka rywalizacja. Wielokrotnie, gdy starałam się czegoś dowiedzieć od różnych fotografów, to nigdy nie uzyskałam odpowiedzi albo uzyskałam ją połowicznie, ale w bardzo chamski sposób. Wiadomo, trafiały się osoby, które wręcz podałyby wszystko na tacy, każdą odpowiedź i za wszelką cenę pomogłyby, ale jednak więcej było tych samolubnych ludzi, którzy nie chcieli dzielić się żadnymi informacjami.
Z.J.: Twoje zdjęcia są zawsze ciepłe i wesołe. Czy to twój znak rozpoznawczy?
M.F.: To prawda, lubię używać ciepłych barw przy obróbce i szukać wesołych ujęć, naturalnych uśmiechów ludzkich, spontanicznych reakcji na dane sytuacje. Ale prawda jest taka, że w głębi serca lubię troszkę ciemny, mroczny styl. Mam manię romantyzowania wielu rzeczy oraz miejsc. Jako przykład mogę podać brzydką pogodę, stare opuszczone budynki, cmentarze…
Z.J.: Wszystko przed tobą, może kiedyś uda się wykonać taką mroczną sesję.
M.F.: Raczej na razie zostawię to dla siebie. Nie pasuje to do stylu mojej fotografii – a już zwłaszcza – jak chcę iść w stronę fotografii sportowej.
Z.J.: Robisz zdjęcia na meczach siatkówki. Jakich umiejętności to od ciebie wymaga?
M.F.: Aby móc uchwycić kluczowe momenty i oddać emocje oraz dynamikę wydarzeń, zwłaszcza podczas meczu, tak dynamicznego sportu, jakim jest siatkówka, trzeba przede wszystkim wiedzieć, na czym polega gra – taka jest moja opinia. Na meczu siatkówki o wiele trudniej robi się zdjęcia niż podczas meczu piłki nożnej. W siatkówce zawodnik lub zawodniczka piłkę ma przez ułamek sekundy i nigdy nie wiadomo, czy podadzą ją do przodu czy do tyłu itp. Więc znajomość zasad gry pozwala trochę na odczytanie ruchów. Ważne jest też posiadanie umiejętności wychwytywania interesujących kadrów oraz komponowania zdjęć w sposób estetyczny i dynamiczny.
Z.J.: Nie każdym obiektywem można zrobić dobre zdjęcia. Jakiego sprzętu używasz?
M.F.: Kiedy zaczynałam robić zdjęcia dla dziewczyn z AZS-u, miałam źle dobrany obiektyw. Był on po prostu za ciemny na hale sportowe, co sprawiało, że jeśli nie udało mi się dobrze ustawić aparatu, to pojawiało się okropne ziarno na zdjęciach i ich jakość była tragiczna, ale to zmusiło mnie do szybszego zakupu lepszego obiektywu i teraz nie mam takiego dużego stresu. Zawszę biorę ze sobą plecak wypchany po brzegi całym potrzebnym sprzętem. Normalne dziewczyny mają torebki z naporzebniejszymi kosmetykami, a ja mam torbę z obiektywami i takie jest życie biednego studenta fotografa.
Z.J.: To musisz mieć dobrą kondycję fizyczną, skoro podnosisz takie ciężary.
M.F.: Dobra kondycja fizyczna to jest podstawa. Podczas meczu lata się z jednej strony na drugą, a czasem też na trybuny z trybun i tam trzeba się nagimnastykować. Mój nowy obiektyw jest tak ciężki, że na drugi dzień po meczu mam zakwasy. To też wieczne wstawanie i kucanie, więc ta kondycja jest mocno ważna.
Z.J.: Kto jest twoim wzorem do naśladowania?
M.F.: Nie jest to żaden sportowiec ani fotograf. Moim wzorem do naśladowania jest mój brat. Bardzo dużo mu w życiu zawdzięczam, a już zwłaszcza lekkie ukształtowanie mojego charakteru. Nauczył mnie cieszyć się z wszystkiego, co mam w życiu i tego, żeby nigdy się nie poddawać. Może mocno różnimy się od siebie i często trudno nam ze sobą rozmawiać, ale mnie zawsze cieszy samo to, że jest obok. Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć, tak jak on na mnie.
Z.J.: Wolisz fotografować ludzi czy zwierzęta?
M.F.: Zdecydowanie ludzi, chociaż na moim profilu można zobaczyć dużo psiej fotografii. Ludzie mnie inspirują przez to, że można ich odpowiednie ukształtować pod daną sesję oraz jeśli łapię ich znienacka, wyrażają więcej emocji, a zwierzęta są tak szybkie, że bardzo często nie da się ich złapać.
Z.J.: Na co dzień studiujesz, a fotografia to pasja. Czy chciałabyś założyć kiedyś swoje własne studio fotograficzne?
M.F.: W przyszłości chciałabym otworzyć swoje studio na wynajem. Posiadałoby ono kilka pomieszczeń urządzonych w różne style, aby każdy mógł odnaleźć tam coś dla siebie, pod swoje wizje na sesje zdjęciowe.
Z.J.: Jakie jest twoje największe marzenie związane z fotografią?
M.F.: Swoje marzenia dzielę na dwie grupy. Pierwsza to te bardziej realne, czyli np. chciałabym robić zdjęcia podczas meczów reprezentacji Polski w piłce nożnej i siatkowej. Natomiast druga grupa to te mniej realne, np. marzy mi się stać w specjalnie wyznaczonym miejscu dla fotografów podczas meczu FC Barcelony albo biegać po terenie Formuły 1 i walczyć o najlepsze ujęcia.
Z.J.: Mówią, że marzenia są nam dane wraz z mocą do ich realizacji, więc tego ci życzę! I mam nadzieję, że gdy już będziesz sławną fotografką, z sentymentem spojrzysz na ten wywiad i zdjęcia robione podczas studiów.
M.F.: Na pewno zawsze będę miło wracać do chwil spędzonych na uczelni, bo to one rozkręciły moją przygodę z fotografią. Dziękuję za tę wspaniałą rozmowę i polecam się na przyszłość ;).
Zuzanna Jarosz
Studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Redaktorka Nowego Akapitu ds. public relations. Dusza towarzystwa, która "zaraża" wszystkich szczerym uśmiechem! Uwielbia pisać artykuły i przeprowadzać wywiady. Można ją usłyszeć w Radiu Feniks.fm oraz Polskim Radiu Rzeszów.