Mała wielka ZAKSA!
Wielki dramat wicemistrzów Polski w obecnym sezonie PlusLigi – tak można nazwać start rozgrywek dla kędzierzynian. Jedynie 21 punktów w 16 spotkaniach oraz stracone szanse na awans do Pucharu Polski z miejsc 1-6 w tabeli, to tylko dwa z wielu problemów klubu. Co prawda, nikt nie bierze pod uwagę możliwości walki o utrzymanie na koniec sezonu, ale mimo to chyba wszyscy powoli żegnają się z myślą o medalu ligowym.
Kto zawodzi?
Ciężko w zespole ze Śląska wskazać winnego. Każdy zawodnik, gdy wychodzi na parkiet, zostawia tam serce i zdrowie. Zawodnicy wielokrotnie pokazywali, że będą walczyć do końca i nie odpuszczą ani jednej piłki. Mecze są zazwyczaj zacięte i nie widać między Zaksą a rywalami tak wielkiej przepaści, jaka rzeczywiście jest. Ba! Przed meczem zazwyczaj to kędzierzynianie wyglądają na mocniejszych. Mamy wiele okazji, aby zobaczyć w telewizji lub w Internecie niewielkie informacje z szatni. Nic nie wskazuje na to, że problem leży przy braku zaangażowania.
Zbyt utytułowani?
Problemu można upatrywać w zawrotnej ilości trofeów zdobywanych przez klub w poprzednich latach. Kręci nam się w głowach od ich liczby, więc czemu miałoby nie zakręcić się siatkarzom? Wygrali wszystko, od PlusLigi aż po Ligę Mistrzów. Po co mieliby dalej się starać, skoro już nic nowego nie da się wygrać? Może są prostu wypaleni sportowo? A może nasyceni trofeami? Z drugiej strony, ciężko nazwać zawodnika wypalonym, który celebruje każdy cenny zdobyty punkt niczym mistrzostwo świata. Tę radość widać na twarzach, gdy wychodzą i mają okazję zagrać dla kibiców. Więc chyba kolejny raz pudło…
Zbyt pewni swego?
Po takiej liczbie sukcesów łatwo zlekceważyć każdego, dosłownie każdego. Czy kędzierzynianie nie wychodzą na parkiet zbyt pewni swego i to ich gubi? Jednak rywale nie są tacy słabi i też potrafią zagrać dobry mecz. Na tyle dobry, żeby wygrać. Jednak również ciężko mi w to uwierzyć, słuchając wywiadów Kaczmarka, Śliwki czy innych, że są oni na tyle pewni siebie lub nawet pyszni, że będą czuć się ciągle lepsi. Mam wrażenie, że to jeszcze nie to…
Plaga kontuzji?
Moim zdaniem bingo! Ciężko znaleźć drużynę, która mogłaby otworzyć własny szpital i zapełnić go swoimi zawodnikami. Kadra w tym sezonie jest dziurawa niczym szwajcarski ser. Często ławka rezerwowych wygląda jak wygląda ze względu na to, że najlepsi, którzy mogą, grają, a reszta po prostu leży w domu z kontuzją. Dzięki temu przecież oglądaliśmy sytuację, że do Rzeszowa Zaksa pojechała w tak bardzo okrojonym składzie, że trener musiał wystawić zawodników na nie swoich pozycjach, żeby w ogóle jakoś mogli zagrać.
Według mnie potrzeba czasu. Oby nie dużo, ale mimo wszystko – kontuzje same się nie wyleczą, ale nie możemy czekać również zbyt długo. Jakości w zespole nie brakuje na pewno. Problemem jest fakt, że ta jakość, która w znacznej większości jest w gipsie przed telewizorem, nic zespołowi nie da. Mam nadzieję, że druga część sezonu dla kędzierzynian będzie mniej bogata w kontuzje, a wiem, że o wyniki nie będzie potrzeby się martwić. Oby powrót formy udał się jak najszybciej, zanim wszystko, co możliwe w tym sezonie, przepadnie…
Kamil Czyż
Student 1 roku dziennikarstwa. Fan sportu, głównie piłki nożnej i formuły 1. Dziennikarstwo głównie sportowe jest jego pasją, jednak żadnych tematów się nie boi.