Komentarz

Siatkówka polskim sportem narodowym?

Znacie to uczucie, gdy kibicujecie ulubionej drużynie w jakimkolwiek sporcie i nagle osiąga ona niebywały sukces? To właśnie przeżyli kibice, gdy dwie reprezentacje Polski (męska i żeńska) w siatkówce zdobyły miejsca na podium w Lidze Narodów. Pikanterii dodaje fakt, że polskie siatkarki czekały na swój medal w turnieju o randze światowej od 1968 roku, czyli 55 lat. To naprawdę sporo — można powiedzieć, że dwa albo nawet trzy pokolenia.

Nie byłoby jednak tych sukcesów, gdyby nie trenerzy. Polskie reprezentacje prowadzą obecnie Stefano Lavarini (kobiety) i Nikola Grbić (mężczyźni). Dwie oazy spokoju, jak ja to mówię. Panowie obserwują spokojnie cały mecz, jeden z nich nawet żuje gumy podczas jego trwania. Jest to ciekawa odmiana, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę poprzedniego trenera siatkarzy Vitala Heynena, który podczas każdego meczu kłócił się z sędziami, a żółte i czerwone kartki za jego kadencji raczej nikogo nie dziwiły.

Muszę szczególnie pochwalić trenera pań, czyli Stefano Lavariniego. To on dodał im skrzydeł i uwierzył, że mogą one wygrywać z wyżej notowanymi drużynami. Biorąc pod uwagę, że w tegorocznej kobiecej Lidze Narodów Polki były najlepszą drużyną z Europy (wygrały Turczynki, drugie miejsce zajęły Chinki, a czwarte Amerykanki), ich brąz smakuje tak samo jak złoto męskiej kadry.

Warto rozważyć uczynienie siatkówki sportem narodowym. Czemu? W przeciwieństwie do piłkarzy nasi siatkarze i siatkarki dają nam liczne powody do radości. Gdy wychodzą na boisko, człowiek nie martwi się, czy przypadkiem nie będą chcieli „gwiazdorzyć”, czy nie będą chcieli, aby rywale sami się poddali i czy nie są myślami już na wakacjach. W tej dyscyplinie sportu widać u zawodników serce do grania, chęć sprawienia kibicom i sobie jak największej radości. Zawodnicy są drużyną. To w tym wszystkim jest najpiękniejsze.

Fot. polsatsport.pl