Kochać, jak to łatwo powiedzieć…
„Kochać, jak to łatwo powiedzieć” – tak śpiewał przed laty nieżyjący już dzisiaj Piotr Szczepanik. I faktycznie, coś w tych słowach jest. Dokładniej, nie da się nie zauważyć, że w dzisiejszych czasach w wielu przypadkach za szybko używa się słów takich jak „kocham” czy „miłość”. I moim zdaniem nie jest to dobre.
Zacznę jednak od pozornie banalnego pytania, czym jest miłość? I tu się okazuje, że ile ludzi na świecie, tyle odpowiedzi. Bo taka jest prawda, dla każdego miłość znaczy coś innego. Podam teraz przykład. Otóż wiele razy spotkałam się z sytuacją, że kiedy oglądałam film z kimkolwiek i pojawiła się scena, że jeden z bohaterów, na przykład, chorował na raka, to gdy mój towarzysz widział, że jest przy tym chorym ktoś, kto chce z nim być mimo wszystko i nie porzuca go, to często wtedy słyszałam zdanie: „To jest prawdziwa miłość.” Nie kwestionuję tego, wręcz przeciwnie. Zgadzam się z tą opinią.
Z drugiej jednak strony mnóstwo osób nie wie o co chodzi z miłością. I w wielu przypadkach mówią „kocham” nie wiedząc, czy to, co czują jest zgodne z tym, co mówią. Nie dziwię się, sama tak mam.
Ale dzisiejszy świat niczego nie ułatwia w tej kwestii. Weźmy na przykład bajki. Pierwsza z brzegu? „Król Lew”. Simba, następca tronu, po strasznej śmierci ojca opuszcza krainę, w której się urodził. Później po wielu latach spotyka swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, Nalę. I co? Niemal natychmiast wyznają sobie miłość. Mimo tego, że mało ze sobą rozmawiali, przez ostatnie kilka lat przecież się w ogóle nie widzieli. Nie, to w ogóle nie jest ważne. Ważne, że musi być wątek romantyczny.
Albo z innej półki, musical „Aida”. Z tego co słyszałam, akcja tego spektaklu trwa 8 dni. W międzyczasie główni bohaterowie, Aida i Radames zdążyli się poznać, wymienić kilka zdań, zakochać się w sobie i umrzeć razem w grobowcu. Rozumiałabym, gdyby akcja trwała kilka miesięcy. Ale nie, trwa 8 dni. Bardzo „dużo” czasu na rozwój tak prawdziwej miłości, jaką myślę, że twórcy spektaklu chcieli nam pokazać. Po takim czasie to chyba tylko zauroczenie.
Oczywiście przykładów jest więcej ale uważam, że te, które przedstawiłam udowadniają to, co stwierdziłam na początku. Nauczmy się mówić o swoich uczuciach. Lepiej, nauczmy się je nazywać. Są też słowa takie jak „zauroczenie”, „podobanie się”, „fascynacja” czy chociażby zwykły zwrot „lubię Cię”. Nie trzeba od razu mówić „kocham”. Ale wielu tego po prostu chyba nie rozumie…