Wywiad

„Książka była dla mnie wglądem w swoje wnętrze – podróżą.” Wywiad z Adamem Yaroshem

Adam Yarosh jest rzeszowianinem, studentem psychologii w Krakowie, poetą, prozaikiem i dramaturgiem. Pasjonatem romantycznej poezji oraz starego kina. Na swoim koncie ma już debiutancki utwór pt. Socromantyzm, który przedstawia historię miłosną z wątkiem kryminalnym. Fabuła jest osadzona w Warszawie w latach 70. ubiegłego wieku. Utwór jest poematem napisanym trzynastozgłoskowcem, powieścią z wplecionym cyklem sonetów oraz dramatem poetyckim.

Od zawsze chciałeś zostać pisarzem?

Zawsze lubiłem tworzyć różne historie. Pamiętam, że jako mały chłopiec często bawiłem się klockami LEGO. Dla mojej rodziny była to „zapowiedź”, że będę w przyszłości jakimś konstruktorem. Ja sam najbardziej lubiłem w tej zabawie właśnie historie, które mogłem tworzyć z tych figurek i elementów, a nie same budowle. Podczas mojej edukacji poznałem wiele książek, które pokazały mi, że to słowo jest jednak najlepszą formą do zapisywania historii, które rodzą się w mojej głowie.

Pamiętasz swój pierwszy tekst, który napisałeś z większą świadomością?

Pierwszy literacki utwór stworzyłem jeszcze pod koniec podstawówki. To było zwykłe zadanie, ale okazało się dla mnie bardzo cenne. Polegało ono na napisaniu dramatu, więc to wtedy ułożyłem swój pierwszy, nawiasem mówiąc w stylu fantasy. Moje dzieło było zdecydowanie wątpliwe jakościowo, ale niezwykle potrzebne jako pewien etap.

Już wtedy odkryłeś w sobie prawdziwe powołanie do twórczości?

Z biegiem czasu trafiłem na rymowane utwory. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie Dziady Adama Mickiewicza oraz twórczość rapera Taco Hemingway’a. Dzięki nim zrozumiałem, jak pięknym środkiem wyrazu jest rym. Gdy zacząłem pisać swoje pierwsze wiersze, zobaczyłem też, jak dużą sprawia mi to radość. Pamiętam, że dostałem duże wsparcie w gimnazjum od mojej nauczycielki. Natomiast w liceum, poza tym, że znów trafiłem na niezwykle pomocnego nauczyciela, to poczułem też, że mając już mały warsztat, mogę spróbować napisać coś konkretnego.

Wtedy w twojej głowie pojawił się pomysł napisania Socromantyzmu?

W liceum coraz bardziej zagłębiałem się w literaturę romantyczną, ponieważ to ona wzbudzała we mnie największy podziw. Wtedy stwierdziłem, że chciałbym stworzyć coś własnego, z jednej strony nawiązującego do klasyki, a z drugiej trochę awangardowego. Pragnąłem, żeby książka była nowatorska, przynajmniej pod kątem samej formy. Do konkretnej pracy przysiadłem wraz z wybuchem pandemii. Pomyślałem wtedy, że skoro Giovanni Boccaccio napisał Dekameron podczas epidemii dżumy, to ja napiszę Socromantyzm w trakcie pandemii COVID-19. To był dla mnie bodziec, który pokazuje, że nawet z najgorszej sytuacji można wynieść jakieś korzyści.

Na jakich formach opiera się twój debiutancki utwór?

Lubię nazywać tę książkę romansem eklektycznym, ponieważ połączyłem ze sobą wiele różnych form. Historia miłosna z wątkiem kryminalnym, osadzona w latach 70. PRL-u opowiedziana jest trzema różnymi stylami. Na początku mamy do czynienia z poematem napisanym trzynastozgłoskowcem (tak jak Pan Tadeusz). Następnie jest to powieść z cyklem sonetów. Natomiast zakończenie historii jest dramatem. Pomimo zróżnicowania pod kątem form, całość utworu jest składna i zrozumiała dla odbiorcy. Istotny jest fakt, że kiedy mamy do czynienia z poezją, to wszystko jest liryczne i delikatne. W momencie, kiedy pojawia się proza, mamy do czynienia z prawdziwym życiem, z którym musimy się zmierzyć. Natomiast zakończenie w postaci dramatu daje nam jasny sygnał, że coś złego dzieje się w całej historii. Ważnym momentem było dla mnie napisanie manifestu filozoficznego, do którego fabuła prowadzi głównego bohatera.

Czy historia przedstawiona w Socromantyźmie bardziej przypomina historię Bonnie i Clyde’a czy Romea i Julii?

Myślę, że bliżej jest bohaterom do Romea i Julii. Główni bohaterowie nie są sprawcami, jakimi byli przywołani przez Ciebie Bonnie i Clyde, a raczej ofiarami tego, co się dzieje wokół nich. Tak więc, jeśli już mam posługiwać się takim porównaniem, to stawiałbym na Szekspira.

Co tak naprawdę chciałeś wyrazić swoją książką?

Mówiąc szczerze, książka jest bardzo autobiograficzna. W pewnym sensie jest przepuszczeniem mojej historii przez filtr lat 70., przez fikcję literacką, tak żeby każdy mógł w niej znaleźć coś dla siebie. Mam nadzieję, że przez to, ta historia staje się pretekstem do refleksji i przemyśleń na temat tego, jak wygląda nasze życie na co dzień. Chciałem zwrócić uwagę na istotę spraw, które są dla nas wspólne, a w których często się nie rozumiemy.

Dlaczego na miejsce akcji wybrałeś Warszawę z lat 70. XX wieku?

Jestem ogromnym fanem PRL-owskiego kina. Lubię także zagraniczne filmy z drugiej połowy minionego wieku, szczególnie francuskie. Jednak to właśnie Warszawa z lat 70. czy 80. jest dla mnie niezwykle zachwycająca. Najbardziej zawsze fascynowało mnie to, że gdy odbudowywano stolicę po wojnie, dbano o to, żeby wszystko wyglądało spójnie. Dzisiejsza Warszawa jest zupełnie inna, nowoczesna. Teraz to miasto już nie robi na mnie takiego wrażenia, nie ma tego klimatu. Chodzi mi o to, że te filmy, które przywołuję, były tworzone w trudnych czasach, ale z ogromną wrażliwością, której dzisiaj trudno doświadczyć. Dlatego osadziłem swoją historię właśnie w tym mieście w latach 70.

Uważasz, że pisanie w romantyczny sposób o emocjach jest dzisiaj modne?

Nie. Myślę, że podążam wbrew aktualnym trendom. Jednak wszystko kiedyś wraca w naszej kulturze. Najlepszym przykładem był motyw chłopów w ostatnim czasie. Wydanie książki Chłopki. Opowieść o naszych babkach autorstwa Joanny Kuciel-Frydryszak, serial 1670 na Netflix czy nowa ekranizacja Chłopów. Dlatego myślę, że romantyczne patrzenie na uczucia i większa wrażliwość wśród ludzi także wróci. Ogromnie bym się cieszył, gdybym był prekursorem tej, w moim odczuciu, pozytywnej zmiany.

Co Cię motywuje do pisania lub co jest twoim natchnieniem?

Myślę, że to jest to, o czym pisał Leopold Staff w jednym ze swoich wierszy Ars poetica»Echo z dna serca, nieuchwytne, woła mi: „Schwyć mnie, nim przepadnę…” «. To jest w środku artysty, nie mógłbym nie pisać. Wiem, że bardzo tego potrzebuję. Pamiętam, że kiedy skończyłem pracę nad książką i wysłałem ją do wydawnictwa, to stwierdziłem, że sobie chwilę odpocznę. Miałem nie pisać przez miesiąc. Nie wytrzymałem tygodnia, więc czasem przemawia przez nas dusza artysty. Inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć.

Twój imiennik, czyli Adam Mickiewicz, wielki wieszcz narodowy, jest dla Ciebie w pewnym sensie autorytetem? 

Jest to dla mnie najważniejszy twórca, do którego często się odnoszę. Pamiętam, że pojawił się u mnie moment kryzysu. Trafiłem jeszcze w szkole na W pustyni i w puszczy Henryka Sienkiewicza i po tym mniej lubiłem czytać. Dopiero Dziady Adama Mickiewicza oraz Hobbit J.R.R. Tolkiena przywróciły mi pasję do czytania. W przypadku Mickiewicza było to moje pierwsze świadome zderzenie z poezją. Pamiętam, że bardzo szybko przeczytałem większość jego dzieł poza Panem Tadeuszem. Stwierdziłem, że zostawię sobie go na odpowiedni moment. Do dzisiaj Pan Tadeusz jest moją ulubioną książką, która zawsze mi towarzyszy. Więc tak, Adam Mickiewicz jest dla mnie ważnym wzorem, kimś, kto pokazuje mi, że warto tworzyć. Chciałbym, żeby ktokolwiek, sięgając po moją książkę, pomyślał, że czuje podobnie. Dzięki temu może poczuć się lepiej, a ja byłbym szczęśliwy, że mogłem komuś pomóc.

Masz dopiero 22 lata. Uważasz, że jesteś gotowy pisać o emocjach i otaczającym nas świecie?

Wielu poetów debiutowało w wieku dwudziestu kilku lat. Dlatego ja również chciałem zacząć swoją drogę już teraz. Wiem, że z każdym utworem będę nabierał coraz więcej dojrzałości, dzięki czemu w moich utworach będą się pojawiały coraz głębsze refleksje. To wszystko musi przyjść z czasem. Jednak z drugiej strony, uważam, że moja świeżość, którą mam teraz, też jest czymś unikatowym i cennym. Mam swoją perspektywę postrzegania świata oraz indywidualny sposób wyrażania emocji i uczyć. Tym też chcę się dzielić ze światem.

Planujesz napisać swój kolejny utwór?

Tak jak powiedziałem wcześniej, bez pisania nie potrafię długo wytrzymać. Jestem w trakcie pracy nad swoim kolejnym utworem. Chciałbym dalej podążać wyznaczonym przez siebie torem, czyli bawić się formą. Jednak będę starał się wprowadzić coś nowego. Na ten moment nie chcę zdradzać wielu szczegółów, ale zapewniam, że będę pisał dalej.

Kiedy mniej więcej będziemy mogli przeczytać twoje kolejne dzieło?

Pierwszą książkę pisałem 3.5 roku. Teraz chciałbym to zrobić dużo szybciej. Mój warsztat siłą rzeczy jest coraz lepszy, więc mam nadzieję, że będzie mi to szło sprawniej. Daję sobie na spokojnie 2 lata.

Jesteś obecnie studentem psychologii. Jak widzisz swoją przyszłość zawodową?

Na co dzień chciałbym być psychologiem, dlatego wybrałem właśnie takie studia. Literaturę wolałbym sobie zostawić jako pasję w życiu. Bycie artystą z zawodu niesie za sobą ryzyko finansowe. Nie chciałbym uzależniać swojego życia tylko od sztuki. Wolałbym wypracować sobie komfort finansowy i pewnego rodzaju wolność, żeby móc pisać o tym, o czym chcę i jak czuję. Uważam, że te dwie dziedziny mocno się przenikają. Psychologia pozwala lepiej zrozumieć psychikę człowieka. Zwiększa ona naszą samoświadomość, dzięki czemu łatwiej jest się nam zmierzyć z własnymi emocjami oraz lepiej je kontrolować. Sama książka była dla mnie wglądem w swoje wnętrze – podróżą. Ten długi czas spowodował, że książka razem ze mną ewoluowała.

Adam, życzę Ci dalszego rozwoju w twojej pasji oraz twórczości i czekam na kolejne utwory. Bardzo Ci dziękuję za inspirującą rozmowę!

Również bardzo Ci dziękuję!

Książkę Socromantyzm można nabyć na stronie: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5104121/socromantyzm.

Redaktor naczelny portalu Nowy Akapit. Maniak filmowy i pasjonat prawie każdej dziedziny sportu. Redaktor portalu Kącik Popkultury oraz współprowadzący podcast na Spotify "Rozmowy Na Pół Gwizdka".