Recenzja

„Wieloryb” uwięziony we własnym ciele

Niedawno na platformie Canal+ premierę miał film Wieloryb w reżyserii Darrena Aronofsky’ego. Produkcję obejrzałam już przed nominacjami do Oscarów, lecz udostępnienie w serwisie streamingowym pozwoliło mi doświadczyć ponownie obrazu tego dzieła. Film nie tylko obnaża przed widzem głębokie, skrajne emocje, przede wszystkim skłania do gorzkiej autorefleksji.

Historia filmu Wieloryb opiera się na losach Charliego (Brendan Fraser, Mumia), nauczyciela angielskiego, który choruje na otyłość. Charlie ma za sobą trudny bagaż doświadczeń ­— jego partner nie żyje, nie utrzymuje też kontaktów ze swoją byłą żoną i córką, ponadto przez chorobę i wstyd wywołany swoim wyglądem, życie Charliego praktycznie nie istnieje. Jedyną pomocą i nadzieją na godną codzienność niesie mu pielęgniarka Liz. Mimo opieki stan zdrowia mężczyzny znacznie się pogarsza, a poprawa jego funkcjonowania wymaga kosztownego leczenia.

Charlie wie, że otaczająca go teraźniejszość jest skutkiem wyborów z przeszłości. Wie też, że popełnił wiele błędów, ale nie ma już wewnętrznej siły na walkę o poprawę swojego życia. Jest pogodzony z samotnością i faktem, że nic dobrego w życiu go już nie spotka. Nie próbuje naprawić swojej przeszłości, jest w nim jednak nutka optymizmu, która pozwala mu przetrwać codzienność. Promyk nadziei na pogodzenie się ze swoim losem daje mu wizyta jego córki Ellie (Sadie SinkStranger Things), którą ojciec próbuje przekupić pieniędzmi i pomocą w napisaniu eseju. Ellie jest zbuntowaną nastolatką, niejednokrotnie wyzywającą swojego ojca i mającą żal do niego o zmarnowanie jej życia. Dla Charliego jednak chęć bycia blisko z córką jest mocniejsza niż słowa, które do niego wypowiada. Wydaje się, że Ellie zmusza się do odwiedzania ojca i spędzania z nim czasu, jednak podświadomie również szuka z nim kontaktu i odpowiedzi na pytanie, dlaczego ją porzucił i nie zawalczył o ich relację.

Otchłań ludzkiej psychiki

Reżyser filmu Darren Aronofsky (mother!Requiem dla snu) nie szczędzi widzowi scen półnagiego, skrępowanego swoim ciałem Charliego, który stres odreagowuje obżarstwem. Choroba nie jest jednak tematem przewodnim filmu, a uzewnętrznieniem psychiki głównego bohatera i obrazem uwięzienia we własnym ciele człowieka. Twórca filmu nie lituje się nad tytułowym „wielorybem”, pokazuje jego słabości w najczystszej możliwej postaci. Robi to jednak, nie przekraczając umownej granicy smaku. Mimo że nauczyciel jest od początku postacią tragiczną, a jego choroba ma duże znaczenie dla fabuły, reżyser nie skupia się na stworzeniu filmu społecznego, a ukazaniu dramatu egzystencjalnego, który może zniszczyć życie nawet najbardziej poprawnego optymisty. Sceny, w których Charliemu ledwo udaje się wstać z kanapy, pokazują niemoc głównego bohatera poprzez zobrazowanie kondycji jego ciała i duszy.

Dla Brendana Frasera Wieloryb jest rolą życia, do czego aktor sam się przyznał na ceremonii wręczenia Oscarów. W filmie zmierzył się z własnymi demonami przeszłości, a wcielając się w rolę Charliego, oddał siebie w 100%, co przekłada się na autentyczność przekazu tego filmu i tematu, który został w nim poruszony. Postać Ellie granej przez Sadie Sink nie gaśnie w cieniu Brendana, a swoją rolą podbija i tak już potężne emocje na ekranie. Oglądając film rozumiemy sytuacje obu bohaterów — Charlie porzuca rodzinę dla prawdziwej miłości, która pomimo tragicznego zakończenia, wzbudza w widzach wiele współczucia dla jego postaci. Można spierać się o to, czy choroba głównego bohatera jest karą, którą teraz musi odpokutować, jednak jego postać została zarysowana w taki sposób, że nie czujemy nienawiści do Charliego, a wręcz przeciwnie. Zachowanie Ellie również jest zrozumiałe, ponieważ mierzy się z traumą dzieciństwa, za co winiła wyłącznie ojca. Pomimo nienawiści do Charliego i wypowiedzenia cierpkich słów w jego kierunku, Ellie odczuwała silną potrzebę posiadania ojca w swoim życiu, w jakiejkolwiek możliwej formie.

Katharsis na ekranie

Akcja Wieloryba dzieje się w całości w mieszkaniu Charliego, co podkreśla metaforę tego, że bohater jest nie tylko uwięziony we własnym ciele, ale również w czterech ścianach swojego apartamentu. W filmie bierze udział dosłownie kilku aktorów, dlatego tak ważne są dialogi bohaterów, a każde z wypowiedzianych słów ma silne znaczenie i prowadzi do dalszego rozwoju wydarzeń. Produkcja skupia się przede wszystkim na dramacie głównego bohatera i relacji z córką, ale również na zachwianej wierze i motywie zbawienia. Reżyser sięga w filmie po spektrum emocji, które wylewają się na ekranie, zaczynając od rosnącego wewnętrznie w postaci gniewu i frustracji, poprzez falę wstydu i rozczarowania życiem, kończąc na wrażliwości i ojcowskiej miłości. Wieloryb maluje na ekranie wachlarz emocji, które tłumi główny bohater, jednocześnie zręcznie przechodząc do ich obnażenia i oczyszczenia. Sięgając po film Wieloryb w reżyserii Darrena Aronofsky’ego, wiedziałam, że nie może być to zła produkcja. Oczekiwałam, że film podniesie poprzeczkę mother! i moje założenie ani przez chwilę nie było mylne. Nie skłamię, mówiąc, że film jest arcydziełem kina tego gatunku. Żałuję, że nie miałam okazji obejrzeć Wieloryba na wielkim ekranie.

Moja ocena 10/10.

Redaktor naczelna Radia Feniks.fm. Przygodę z dziennikarstwem zaczęła w 2019 roku. Autorka audycji "Kulturalnie" oraz "Kryminalnie. Akta Spraw". Miłośniczka kina, sportu i kultury. Prywatnie zainteresowana również kryminologią i kosmetologią.