Felieton

Wirtualne życie

Media społecznościowe, jakże ciężkie byłoby bez nich życie. Od rana do wieczora, od poniedziałku do niedzieli, non stop sprawdzamy powiadomienia na wyświetlaczu, odpisujemy na wiadomości. Nawet kłócimy się pod postami na Facebooku, a nie w świecie rzeczywistym. Niestety, co za tym idzie, zapominamy o sobie. Chyba że powiadomienie na ,,fejsie’’ przypomni nam o urodzinach mamy, siostry, czy przyjaciela. Czasami mam wrażenie, że życie ucieka nam przez oczy wpatrzone w idealne zdjęcia starych koleżanek na Instagramie, które najprawdopodobniej ukończyły najlepsze kursy z photoshopa, gdyż na ulicy ani jednej nie jestem w stanie rozpoznać, ale może to przez wadę wzroku. Lecz nie bądźmy tacy drobiazgowi, przecież ludzie podróżują, mają swoje zainteresowania, cele, które realizują. Wcale do tego nie potrzebują smartfonów. Ewentualnie wtedy, gdy muszą wrzucić nową relację na Insta czy Snapa, żeby pochwalić się nowym samochodem albo pierścionkiem zaręczynowym. To już może być usprawiedliwione. 

Kiedy wróciłam z niezapomnianych wakacji w Szwecji, zdziwiona koleżanka zapytała, dlaczego nie pochwaliłam się nigdzie, co zwiedziłam. Uznałam to za ogromny błąd i mnie oświeciło, że faktycznie byłam tak zajęta jakimś tam zwiedzaniem Sztokholmu, że zapomniałam o relacji na Instagramie. Chcąc naprawić swój błąd, szybko dodałam 3 najpiękniejsze zdjęcia z hasztagiem ,,wspomnienia’’, żeby każdy wiedział, gdzie byłam. 

Coraz ciężej jest nam żyć bez Facebooka i innych pożeraczy czasu. Wielu uważa, że tak musi być, bo technologia idzie do przodu i my musimy gonić razem z nią. Ale czy za kilka lat nie obudzimy się z wirtualnego snu?