Artykuł,  Opinia

Brutalna strona branży kosmetycznej

Brutalność przelewa się z krawędzi wanny naszego świata. Nie mam na myśli jedynie przemocy, brutalność przyjmuje wiele wymiarów. Świat zasadniczo opiera się na cierpieniu, wielkie korporacje stawiają zyski ponad żywe istoty. Cięcie kosztów jest przecież najważniejsze. Cierpią na tym ludzie, ale także zwierzęta. Niemoralne testy na zwierzętach to ostatnio głośno poruszany problem. Branża „beauty” odczuła w ostatnim czasie dosyć mocny nacisk ze strony społeczeństwa. Sprzeciwiliśmy się niepotrzebnemu bólu, stresowi i strachowi. Testy na zwierzętach nie są wcale – tak jak głoszą niektórzy – potrzebne. Jedyna przeciwność stającą na drodze ku moralnemu prowadzeniu interesów branży kosmetycznej to zarobek. Testy wykluczające obecność zwierząt są po prostu droższe. Czy cierpienie żywych istot jest warte kilku dodatkowych złotych? Wielu z nas wydaje się, ze testy na zwierzętach to groteskowe nakładanie różu na futro królika i sprawdzanie wyglądu i formuły produktu. Prawda jest jednak dużo bardziej poruszająca, zwierzęta w większości przypadków nie przezywają tego procesu. Towarzyszy im ogromny ból, reakcje alergiczne i brak pohamowań ze strony „testerów”. Jako świadome istoty powinnismy stawiać na produkty oznaczone specjalna naklejką „vegan” bądź ikoną króliczka. Oznacza to, że produkty są wolne od bestialstwa. Dodatkowo, powinnismy być świadomi, iż obecność produktów na rynku chińskim automatycznie oznacza podejmowanie przez firmę testów na zwierzętach, nawet jeśli nie robią ich w Europie. Chiński rynek NAKAZUJE przed wpuszczeniem jakiegokolwiek produktu na rynek brutalnych, nieludzkich testów na zwierzętach. Miejmy świadomość i empatię, stawiajmy na produkty nienaznaczone krwią.