Dziewczyna z piłką
Włosy do ramion, szeroki, „druciany” uśmiech, bluza z logo Alternative Soccer, totalny luz. Sabina Worosz, dla większego grona odbiorców znana jako „Starkaa” (pod taką nazwą prowadzi swojego Instagrama), to dziewczyna, która skutecznie łamie stereotypy. Udowadnia tym samym, że dziewczyny mogą… wszystko.
Zaczynając od footballu.
Jej przygoda z piłką i freestylem zaczęła się właśnie od boiska. Na co dzień jednak Sabina jest studentką drugiego roku bezpieczeństwa wewnętrznego na Uniwersytecie Rzeszowskim. Mówi, że pochodzi z okolic Rzeszowa i właśnie tutaj jest jej dom. Nie chciała wyjeżdżać nigdzie dalej na studia.
Poza towarzyszącą jej piłką, spośród innych studentek wyróżnia ją niezwykła wrażliwość na krzywdę innych i pragnienie niesienia dobra, m.in. poprzez udział w akcjach charytatywnych, w które chętnie się angażuje.
W niedzielę, 15 grudnia ,,Starkaa” wzięła udział w meczu charytatywnym, którego celem było zebranie pieniędzy na huśtawkę dla osób niepełnosprawnych.
Miałam przyjemność porozmawiać z Sabiną w przeddzień jej 20. urodzin.
Najbardziej typowy i bezsensowny tekst, jaki o sobie usłyszałaś?
– ,,Powinnaś już wyrosnąć z kopania piłki jak jakiś mały chłopiec.”
Podziałało?
– Niespecjalnie, ja raczej nie planuję przestać.
Rada dla tych, którzy się wahają, podzieliliby się swoją ,,zajawką”, ale czują strach i boją się oceny?
– Nie myśl o tym, rób swoje, sercem. Jeśli nie będziesz robić nic, ludzie i tak to skomentują.
Joanna Jędrzejczyk napisała do Ciebie, aby zaprosić Cię do swojej drużyny. Tej pani nie trzeba przedstawiać. Jak wrażenia?
– Nie wierzyłam w to na początku. Jedyne co byłam w stanie odpisać to ,,będę na 100%”. Prawdę mówiąc, całe wydarzenie było niesamowite. Zorganizowała je Fundacja Cancer Fighters. Była to już 2. edycja meczu charytatywnego ,,Pobijemy raka”.
Łamiesz stereotypy. Dziewczyny w ogóle kopią piłkę?
– Rzadko, ale rozmawiasz z jedną z nich. Mam nadzieję, że będzie nas więcej. Pani Joasia Jędrzejczyk jest przykładem na to, że dla dziewczyn o niestandardowych pasjach jest miejsce. Mało tego, udowadnia, że możemy odnosić naprawdę duże sukcesy.
Lubisz rywalizację, ,,ścigasz się” z kimś?
– Nie porównuję się, staram za to poprawiać jakość tego, co robię. Rywalizacja jest dobra, ale pod warunkiem, że towarzyszy jej szczytny cel. Dlatego chętnie angażuję się w akcje charytatywne. Wtedy mój wysiłek i treningi mają sens. Grając charytatywny mecz ,,Pobijemy raka” z panią Joasią, grałyśmy na samych facetów, taka rywalizacja to co innego. (przekorny uśmiech)
Jak długo trwa już Twoja przygoda z footballem?
– Treningi zaczęłam jako dziecko, ale tak poważniej – pewnie o to pytasz i w kontekście freestyle’u – trenuję od kilku lat. W liceum już regularnie kopałam piłkę.
Gdzie trenujesz?
– Jeśli pozwalają na to warunki, ćwiczę na świeżym powietrzu. Aktualnie – w swoim pokoju.
Czyli „tłuczesz się” po domu. Masz taki treningowy pokój?
– No pewnie, wyczarowuję go sobie co trening. Przesuwam wszystko co przeszkadza, robię dużo miejsca i… już.
Jakiej muzyki słuchasz podczas treningów?
– Nie mam specjalnej nutki na trening. Czasem wpadają rapsy, czasami muzyka akustyczna, innym razem to, co leci w radiu.
Grasz jeszcze standardowe mecze?
– Od takich treningów się zaczęło, to był fajny etap. Teraz już rzadko wychodzę na boisko, aby grać mecz. Przeważnie trenuję sztuczki indywidualne.
Jest tyle gier zespołowych, dlaczego akurat piłka nożna?
– Grając w siatkówkę czy koszykówkę, nie czułam tego, co towarzyszyło mi, kiedy grałam w nogę. Freestyle pojawił się przypadkiem. Poszłam w jego stronę, bo na początku zwyczajnie nie miałam z kim trenować. Po meczach chłopaki rozchodzili się w swoje strony – ja z kolei nadal chciałam ulepszać technikę.
@starkaa, ,,gold star” i te sprawy… Siedzę przy kawie z gwiazdą?
– Pół żartem, pół serio. Nawiązujesz do mojej nazwy na Instagramie. W praktyce było tak, że do ,,star” dodałam ,,ka” – i tak już zostało. Teraz to już trochę moja marka.
Pokazujesz to, co robisz w sieci. To wymaga odwagi. Nie każdemu musi się to podobać. Spotykasz się z hejtem w Internecie?
– Cóż, wychodząc do ludzi z tym, co robisz, trzeba się z tym liczyć.
Te ,,reakcje” nie są szczególnie dotkliwe. Ludzie czasem piszą, że to, co robię i ,,wrzucam” jest ,,słabe” albo ,,odgapione”. Ja na to nie reaguję. Uważam, że każdy lubi co innego.
Usunęłaś kiedyś po jakimś czasie post tylko dlatego, bo przestał Ci się podobać?
– Nie, ja mam tak, że, jak coś wrzucam, to jestem z tego dumna. Lajki nie mają na to wpływu. Dodaję coś, co w moich oczach jest dobre, nawet jeśli ,,zgarnie” 20 lajków, to dla mnie jest okej.
Czym jest freestyle football?
– To wykonywanie różnych sztuczek z piłką, z wykorzystaniem różnych części ciała. Dla mnie freestyle football to przede wszystkim ciekawość, wolność, indywidualność i odkrywanie wciąż nowych tricków.
Masz swój ulubiony (trick)?
– Nie, jeśli jakiś wyćwiczę, szukam nowego. Lubię challenge, inspiruje mnie to, że ciągle się uczę. Nie lubię za to stać w miejscu.
Jak reagują chłopaki, kiedy ,,wbijasz” na boisko i… muszą zejść w cień?
– Jak już pokażę kilka tricków i udowodnię, że to moja zajawka, to już jest spoko. Na początku pewnie myślą ,,eeeee dziewczyna, co ona tam umie”.
Czyli faceci trochę się Ciebie boją?
– Mają respekt, a to zobowiązujące. Tym bardziej, że ja na co dzień otaczam się głównie facetami (śmiech).
Jesteś ambasadorką firm związanych z piłką. Jakie to uczucie?
– Fantastyczne, serio. Od jakiegoś czasu jestem oficjalną ambasadorką @turbofreestyler. Poza tym aktualnie zajmuję się też obsługą social mediów dla @alternativesoccer. Przekonuję się w ten sposób do mówienia do telefonu, bo na tym m.in. polega moje zadanie prowadzenia dla nich Instagrama. Mam motywować, a najlepiej robi się to poprzez rozmowę.
Ktoś nagrywa dla Ciebie filmiki, robi sesje zdjęciowe? Marzy Ci się ,,sztab medialny”?
– Na razie sama nagrywam swoje materiały, ale… jestem otwarta na współpracę. (uśmiech)
Początki były dziwne?
– Trochę tak, początki zawsze takie są. (Śmiech) Najtrudniej było mi nagrać pierwszą relację na żywo.
Byłaś też w Pytaniu na Śniadanie. Jakie masz odczucia po wystąpieniu?
– Niedowierzanie, adrenalina… Tak właśnie to wspominam. Udział w programie wzięłam przypadkiem. Rozmawiałam z Krzyśkiem Golonką, który był zaproszony do programu jako gość. Z racji tego, że znamy się prywatnie, przysiadłam się na chwilę, aby zamienić kilka słów, zanim wszystko będzie gotowe. Nie dokończyliśmy tematu, trzeba było zaczynać, więc Krzysiek powiedział ,,chodź ze mną”. No to wzięłam piłkę i… poszłam.. To było megaprzeżycie.
Jesteś spontaniczna?
– Zdecydowanie tak. (śmiech)
Powiesz o sobie coś więcej?
– Jestem uparciuchem, robię tak, jak czuję. Nie znoszę też się poddawać. Mama mówi, że zawsze na koniec i tak zrobię po swojemu. Poza tym zdarza mi się patrzeć na siebie bardzo surowo. Z tym ostatnim trochę nauczyłam się walczyć.
Kiedy coś długo mi nie wychodzi, robię sobie przerwę – idę na siłownię albo biegam. Po kilku dniach przerwy wracam do piłki.
Masz jakieś przyzwyczajenia, coś w stylu rutyny?
– Uczę się rano, ćwiczę popołudniu, dość wcześnie kładę się spać. Poza tym nie lubię schematów. Pewnie dlatego, że na boisku ciągle je przełamuję…
Jeśli nie uczelnia i treningi to…?
– Fifa. (śmiech)
Widzę błysk i zadziorność w oku, czy pewność siebie można zdobyć?
– Tak, zdecydowanie. Jestem tego dobrym przykładem. Kiedyś mało się odzywałam, byłam bardzo nieśmiała. W liceum nie zgodziłabym się na taką rozmowę jak dziś. Forma wywiadu mnie przerażała. Minęło trochę czasu, rozwijam pasję, odbyłam też kilka ważnych rozmów o tym, że trzeba wierzyć w siebie.
Teraz już wierzysz w swoje możliwości?
– Tak, uważam wręcz że każdy powinien zacząć. Mi pomógł w tym wspomniany wcześniej Krzysiek Golonka, którego znam prywatnie. Doceniając mnie, nauczył wierzyć we własną siłę. Zobaczyłam, że naprawdę robię coś fajnego. Chcę się tym dzielić, pokazywać innym moją pasję – wiążę też z tym moją przyszłość.
Jeśli dobrze zrozumiałam, chciałabyś szkolić. Masz ulubioną grupę wiekową?
– Tak, zdecydowanie chcę dzielić się tym, co umiem. Mam nadzieję, że nadarzy się taka okazja. Wiek nie ma znaczenia.
Był moment, w którym odkryłaś, że taka praca dawałaby Ci radość?
– Utwierdzam się w tym przekonaniu podczas każdej imprezy charytatywnej, w której biorę czynny udział. Szczególnie cieszą mnie pokazy freestyle’u dla dzieciaków. Uwielbiam tę chwilę, kiedy robię coś prostego, a ktoś mówi „wooooow”. Ludziom wtedy błyszczą oczy z radości, a ja po prostu dzielę się tym, co kocham.
Co poza satysfakcją daje Ci udział w takich wydarzeniach?
– Poczucie, że mój wysiłek i praca nie są tylko dla mnie. Czuję, że robię coś ważnego
Co i kto Cię inspiruje?
– Rodzina i przyjaciele to moje najlepsze wsparcie. Jeżdżą ze mną na turnieje i pokazy.
Jeśli chodzi o nowe wyzwania… Aktualnie czymś takim jest street football. To dla mnie coś nowego, odkrywanego. Zaczęłam na wakacjach, z ciekawości, a ćwiczę do teraz. Od freestyle różni się tym, że dużo tricków wykonuje się na podłodze.
Mamy grudzień. Będziesz robić podsumowanie 2019 roku?
– Rok temu zrobiłam, pewnie w tym też spróbuję. To był intensywny czas, wydarzyło się dużo dobrych rzeczy.
Sportowe marzenia?
– Trochę tego jest. (tajemniczy uśmiech)
Jeśli na horyzoncie pojawi się coś ciekawego, dasz sobie szansę?
– No jasne, taka już jestem.
Freestylowcem staje się na zawodach?
– No cóż, ja dotąd nie brałam jeszcze udziału w zawodach. Myślę, że to kwestia serca i treningów. Na zawody przyjdzie czas.
Czego mogę Ci życzyć?
– Życz zdrówka, konsekwencji w działaniu i nowych wyzwań.
Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiała Amanda Moskal