
Dziś mi się nie chce!
Prokrastynacja – słowo, które odmieniane jest wśród młodych osób przez wszystkie przypadki. Gdyby niespodziewanie śpiulkolot nie zaznaczył swojej dominacji w wyborach Młodzieżowego Słowa Roku 2021, to właśnie wszechobecna zwłoka i odwlekanie obowiązków mogłoby z powodzeniem zawalczyć o berło najpopularniejszego wyrażenia wśród młodych użytkowników języka polskiego w tamtym okresie. Szybkie życie i pozostawanie w ciągłym niedoczasie paradoksalnie sprawiają, że nam się nie chce…
Bodźce docierają do człowieka z każdej strony. Nieważne, czy jesteśmy w kawiarni i pijemy ulubioną kawę, czy akurat czytamy książkę w bibliotecznej czytelni – ciągle bombardują nas setki informacji. Na ogół jesteśmy ludźmi, którym „się chce” – mamy plany, marzenia, ambicje. Problem zaczyna się, gdy wracamy do domu. Siadamy w wygodnych fotelach, zakładamy ulubione kapcie i włączamy kolejny odcinek serialu na Netflixie. Nagle zdajemy sobie sprawę, że „nicnierobienie” sprawia nam ogromną przyjemność. Zagłębiamy się w fabułę wyświetlanego na ekranie tasiemca. Przeżywamy emocje głównych bohaterów niemal tak mocno, jakby była to nasza historia. Odkładamy na bok problemy, deadline’y i wszystkie inne zobowiązania. W końcu mamy czas dla siebie, mamy chwilę na to, by robić coś interesującego – w samotności, bez komentarzy z zewnątrz. Przyjmujemy tylko te bodźce, które nam odpowiadają. Wtedy „się nam nie chce” robić kariery i budować wielkiej willi pod miastem. Wtedy liczy się tylko odpoczynek, którego w pędzącym świecie najbardziej nam brakuje.
Co masz zrobić dziś, zrób… w innym terminie?
Odkładamy wszystko na później. Nie chce nam się, bo uświadamiamy sobie, że odpoczynek też może być przyjemny. Co prawda nie jest rozwijający i nie doprowadza do osiągania zawrotnych wyników w pracy czy na uczelni, ale sprawia nam wielką radość, której czasem trudno jest szukać w codziennym życiu. Często niepowodzenia sprawiają, że nie chce nam się jeszcze bardziej – wszak jak wierzyć w pozytywne zaliczenie egzaminów, skoro do indeksu wpada nam kolejna dwójka? Demotywujące stopnie przekładają się na odkładanie nauki do poprawki „na później”. Prokrastynacja triumfuje – coś, co jest nieciekawe i trudne, z powodzeniem przenosimy na listę zadań do zrobienia „kiedyś”.
Gdy słynne „za chwilę” nigdy nie nadchodzi, zaczynają się problemy. Przedmiot, na który zostaliśmy wpisani warunkowo, trzeba w końcu zaliczyć. W pewne styczniowe popołudnie z przerażeniem odkrywamy, że materiału do nauki jest znacznie więcej niż rok wcześniej. Nie pomaga nam fakt, że w trakcie wykładów wszystko stawało się znacznie ciekawsze od robienia notatek. W końcu tylko o tej konkretnej porze można przeglądnąć najnowsze promocje w ulubionym sklepie internetowym, czy przeczytać o kolejnej wielkiej dramie wśród influencerów (których, tak naprawdę, nawet nie lubimy). Prokrastynacja wchodzi na kolejny poziom – nie tylko odłożyliśmy wszystko na ostatni moment, ale również nie zrobiliśmy niczego, żeby ułatwić sobie nadrobienie zaległości. Niestety, takie zachowanie często może doprowadzić nas do momentu, w którym nie będziemy już mogli naprawić swoich błędów.
Czym jest normalność?
Pokolenie naszych rodziców i dziadków niemal zaprogramowane jest do ciągłej pracy, od której mają co najwyżej 26 dni płatnego urlopu. Często słyszymy od nich, że czas spędzony na oglądaniu seriali lub przeglądaniu mediów społecznościowych jest czasem zmarnowanym. Czy jednak nie jest to obecnie synonimem normalnego odpoczynku? Jesteśmy nieco inni niż nasi najbliżsi – to właśnie my często pokazujemy innym, że zdrowie psychiczne jest tak samo ważne, jak to fizyczne. Odkładanie wszystkiego „na później” i oddawanie się błogiemu „nicnierobieniu” stało się swoistym lekarstwem na smutki i problemy w życiu codziennym.
Zastanowiłeś się już nad tym, dlaczego prokrastynacja zaczyna być częstym, nieproszonym gościem w naszym domu? To proste – nie chce nam się, bo jesteśmy zmęczeni. Nie chce nam się, bo za dużo bierzemy na swoje barki. Dążymy do wymarzonego zawodu i życia jak z bajki opowiadanej nam przez rodziców w dzieciństwie. Zatrzymujemy się, kiedy nadmiar bodźców związanych z codziennością jest na tyle przytłaczający, że nie umiemy sobie z nim poradzić. Czasem właśnie wtedy spotykamy na swojej drodze osoby, które – nie wiedząc o tym, co się dzieje – uważają nas za wyznawców ideologii odkładania wszystkiego „na później”.
Angelika Lalik
Studentka prawa oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Rzeszowskim. Miłośniczka kwiatów, ciężkiej muzyki i sportowych emocji.

Smutni weseli

Z rozsądku do przyjaźni?
Zobacz również

Pismo japońskie
27 listopada 2022
„Absolutnie rock nie umarł, gitara nie umarła”. Wywiad z zespołem VIDEO
17 czerwca 2023