Opowiadanie

Z rozsądku do przyjaźni?

Część 1: Panna Młoda

Rozplotła złoty warkocz, gdy patrzyła w lustro. Jej spojrzenie było bardzo smutne. Nie miała jednak wyboru, zgodziła się wyjść za mąż, aby uratować brata. Jednak nie planowała tego zupełnie albo planowała, ale nie z tym mężczyzną. Od wielu lat podobał się jej inny, przystojny blondyn z pięknymi, błękitnymi oczami. Mieszkał we wsi obok. Co niedzielę widzieli się w kościele. Czasem również na festynie, gdy ten był organizowany. Często chodzili też na spacery i dużo rozmawiali.

Teraz to wszystko miała zamienić na życie u boku starszego od niej mężczyzny. Miał sporo majątku, to prawda. Wielu ludzi liczyło się z jego zdaniem. Był jednak często dość oschły, nawet w stosunku do rodziny. To ostatnie dla dziewczyny było największym minusem.

Biała suknia wisząca na wieszaku przypominała, że zbliża się ten czas. Tak samo, jak śpiewy kobiet z sąsiedniego pokoju. W tej wsi panował bowiem zwyczaj, że gdy dziewczyna wychodziła za mąż, kobiety zbierały się w jej domu i śpiewały piosenki o różnym charakterze. Zarówno smutne, jak i wesołe. Te drugie zdarzały się dosyć rzadko – najczęściej, gdy panna młoda kochała swojego narzeczonego.

Część 2: Pan Młody

Trzynaście lat starszy od swej narzeczonej mężczyzna wszedł pewnym krokiem do jej domu. Przywitała go w przedpokoju elegancko ubrana matka dziewczyny wraz z jej młodszą siostrą. Każdy z gości, którzy przyszli w orszaku weselnym dostał coś do jedzenia – czekała ich jeszcze ceremonia ślubna, a nie wypadało podczas niej jeść.

Brunet rozejrzał się po pokoju, w którym oczekiwał panny młodej. Było skromnie, ale znalazła się jedna rzecz, która zwróciła jego uwagę. To wiszące na ścianach rysunki autorstwa jego przyszłej żony. Liczne pejzaże, widoki nieba, zwierzęta – widział, że ma talent. Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Pomyślał wtedy, że wywiąże się między nimi nić porozumienia. Sam lubił rysować, gdy miał chwilę, wykonywał portrety ludzi. Nie robił ich na zamówienie, bardziej sam dla siebie. Bywał oschły, ale to tylko skorupa. Tak naprawdę był to bardzo wrażliwy i uczuciowy człowiek. Jeśli ktoś go nie znał, tak jak jego narzeczona, miał prawo o tym nie wiedzieć.

Część 3: Pierwsze spotkanie i dalsze losy

W końcu nadeszła pora, by państwo młodzi się spotkali. Złotowłosa opuściła pokój, w którym do tej pory przebywała i wraz z dwiema przyjaciółkami weszła do salonu. Mężczyzna stał na środku pomieszczenia. Gdy zobaczył swoją przyszłą żonę, uśmiechnął się lekko. Zauważył też łzy powoli spływające po jej policzkach. Pomyślał, że to ze wzruszenia. Po chwili i dziewczyna na niego spojrzała. Wydał się jej przystojny. Wprawdzie nie miał błękitnych oczu jak ten, którego pokochała, ale brązowe i równie piękne. Uśmiechnął się do niej i otarł jej łzy z policzka, po czym szepnął jej do ucha, że wszystko będzie dobrze.

Po krótkim błogosławieństwie wyszli z domu. Teraz mieli kroczyć inną drogą, już jako mąż i żona. Żyli długo i szczęśliwie? Nie do końca. Z licznymi kłótniami, próbami tworzenia wspólnego domu i docieraniem się. Zaprzyjaźnili się jednak – tego nie da się ukryć. A to chyba najlepsze, co mogło ich spotkać.

Studentka IV roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Moje pasje to musicale, siatkówka, skoki narciarskie oraz rodziny królewskie z Europy