
Sierpem i młotem zniszczywszy wolny świat
O tym, co robili naziści i komuniści, czyta się w szkole i prasie, słyszy się w radiu i telewizji. Człowiek przez moment współczuje tym wszystkim ludziom, wzdycha, po czym wraca do swoich codziennych zajęć. Gdy historię tę poznaje się na przykładach osób z krwi i kości, osób z imionami i planami na przyszłość zniszczonymi ot tak, czytelnik uzmysławia sobie w pełni tę tragedię. Nieszczęście, w którym poprzednie pokolenia trwały przez kilkadziesiąt lat, żyjąc w niemoralnym świecie pozbawionym sprawiedliwości. Po przeczytaniu wydanego w 2007 r. „Gottlandu” Mariusza Szczygła ludzka natura staje się jeszcze większą zagadką. Pewne jest jednak to, że nikt nigdy nie wie, jak zachowałby się w sytuacji, w jakiej znaleźli się przedstawieni w reportażu bohaterowie.
Problematyka ujęta w książce dotyczy sytuacji w Czechach. Tytułowy Gottland to nazwa nieistniejącego już muzeum Karela Gotta, uznanego czeskiego piosenkarza. Jak można przeczytać w reportażu, Czesi „kochali Gotta i razem z nim przetrwali w komunizmie”. „Jeśli on musiał dotrzymywać kroku temu, co jedynie słuszne, to co dopiero my” – usprawiedliwiali się ludzie. W reportażu można przeczytać o różnych osobach – twórcach wielkich przedsiębiorstw, artystach, a nawet grabarzu. To, co łączy każdego z nich, to fakt przymusowego zmierzenia się z nowym systemem, który opanował wschodnią część Europy, tuż po rozprawieniu się z nazistami. W umysłach ludzi pojawiał się mętlik myślowy, przez co trudno jest dzisiaj oceniać ich zachowania w tamtym czasie. Dziennikarka i pisarka Milena Jesenská stwierdziła, że w kraju ograbionym z ziemi przez sąsiadów zwyczajny Czech wykonywał swoje zadanie „bycia Czechem” – pracował, aby przetrwać. Chodziło m.in. o przymusową pracę w niemieckiej fabryce broni w czasie II wojny światowej. Gdy na czeskiej ziemi pojawili się nowi „czerwoni” okupanci, z pracą również był problem. Często nie była ona tą, którą obywatel chciał wykonywać, gdyż mogła być „nieprzydatna” z punktu widzenia komunistycznych władz. Dochodziło wówczas do absurdów, często tragicznych w skutkach. Drukarz nagle miał stać się elektrykiem, a profesor kłaść asfalt. Nielogiczne posunięcia, niezrozumiałe dla wolnych ludzi. Nikt obecnie nie posłałby na zawody lekkoatletyczne piłkarza, gdyż w wolnym świecie rozumie się pojęcie predyspozycji i szlifowania talentów. Absurdy systemu komunistycznego można by mnożyć, chociażby fakt, że studentom medycyny na piątym roku nagle odmówiono nadania tytułu naukowego czy to, że pewna czeska aktorka stała się słynna w Europie Zachodniej, ale nie znali jej rodacy – przez wzgląd na cenzurę.
W reportażu przewijają się też wątki feministyczne. Autor przywołał sprawę linczu aktorki Adiny Mandlovej i Lídy Baarovej. Według Czechów kobiety te z własnej woli obcowały z wrogiem, zostały więc kozłami ofiarnymi, na których społeczeństwo odreagowywało lata rosnącej w nich frustracji. Sytuacja ta bardzo przypomina motyw publicznego linczu zawartego w filmie Giuseppe Tornatore. Tytułowa Malena (jej rolę odegrała Monica Bellucci) doświadczyła podobnej sytuacji, ale nikt nie wiedział, co kierowało jej zachowaniem – przez obcowanie z nazistami chciała uzbierać pieniądze, aby ratować męża-żołnierza zranionego podczas wojny. Podobnie mogło być w przypadku wspomnianych wcześniej aktorek – kto tak naprawdę wie, czy Lída Baarova nie była po prostu zakochana w Josephie Goebbelsie, ministrze propagandy w rządzie Adolfa Hitlera? „Była tylko kobietą” – mówili niektórzy ludzie. Autor zadaje sobie jednak pytanie – czy to nie „tylko” mężczyźni doprowadzili ją do ruiny? Dodatkowo fakt łamania ustalonych przez siebie zasad uwypukla hipokryzję nazistów.
Mariusz Szczygieł w swojej książce podkreślił też różnicę w ogólnym pojmowaniu tego, czym jest strach. Stłamszeni przez komunizm obywatele mogli sprawiać wrażenie pewnych siebie. Chodziło jednak o głębszy sens tego słowa, świadomość trwałego i wszechobecnego zagrożenia, stosowanie podporządkowania się, jako formy samoobrony. Ten mechanizm radzenia sobie z trudną rzeczywistością stosowała część artystów, choć byli też i tacy, którzy sprzeciwiali się tłamszącemu wszelki indywidualizm systemowi. Takie osoby często spotykała kara za swoje nieposłuszeństwo wobec władz, nieraz dochodziło też do samobójstw twórców. Na myśl przychodzi mi historia artysty Władysława Strzemińskiego przedstawiona w filmie Andrzeja Wajdy pt. „Powidoki”, który za walkę z niecierpiącym sztuki autonomicznej komunizmem zapłacił swoim życiem. Idealnie odzwierciedla on sytuację artystów w komunistycznej rzeczywistości. Członkowie zespołów rockowych, których teksty niespecjalnie podobały się władzy, masowo kupowali stodoły. Organizowali w nich nielegalne koncerty. Jeśli pracownikom Służby Bezpieczeństwa udawało się je odnaleźć, były natychmiast palone lub wysadzane. Świat komunistyczny to świat, w którym nigdy nie wiadomo, czy nowopoznana osoba faktycznie pojawiła się na drodze bohatera przez przypadek, czy została podstawiona przez SB i monitorowała każdy jego krok. Od ludzi, którzy wiedzieli o prasie podziemnej wymagano heroizmu, gdy ich złapano. Nigdy jednak człowiek nie wie, jak zachowa się w takiej sytuacji, dopóki się w niej nie znajdzie. Gdy jeden z bohaterów wydaje służbom współwinnych, jego życie się kończy i zaczyna – jak sam to określa – egzystencja. Ciągłe poczucie winy odebrało mu radość życia, a takich przypadków zapewne było dużo więcej.
Krytycy docenili opisany przez Mariusza Szczygła problem i sposób, w jaki go ujął – „Gottland” został nagrodzony Nagrodą im. Beaty Pawlak w 2007 r. oraz Europejską Nagrodą Książkową w roku 2009. Czytelnicy również postanowili wyrazić swoje uznanie dla pióra byłego ucznia pisarki Hanny Krall, twórczyni takich dzieł jak „Zdążyć przed Panem Bogiem” czy „Król kier znów na wylocie”. Wybrali go jako faworyta Nagrody „Nike” 2007. „Gottland” to pozycja warta przeczytania, ponieważ pozwala na uzmysłowienie sobie pewnych faktów, łamie stereotypy. W reportażu zostaje ukazana siła, jaką dają nieodpowiednim władzom zmanipulowane media i sfałszowane informacje. Po przeczytaniu książki nasuwa się więc refleksja, jak ważne jest to, aby nigdy więcej nie dopuścić do propagowana przez ludzi rządzących ideologii, która mogłaby zniszczyć odzyskaną wolność.

Być tylko tym, kim jesteśmy
Zobacz również

Co ciekawego pojawi się na Netfliksie w styczniu?
31 grudnia 2021
„Człowiek z Hawru” – nie animowany, a równie kojący
9 stycznia 2019