Felieton

Miłość gra pianissimo

Współczesna kultura nieustannie karmi nas obrazami miłości wyidealizowanej, doskonałej, wzniosłej, przekraczającej granice zmysłów i wyobrażeń. Powoduje to, że łatwo przychodzi nam snucie marzeń o odnalezieniu osoby pozbawionej wad, powodującej palpitację serca czy lewitację nad ziemią. Tymczasem miłość nie przychodzi na scenę w ekstazie barw ani świateł reflektorów. Miłość gra pianissimo w zakurzonej sali na uboczu. Nieśmiało, niepewnie muska serca, które są w stanie ją usłyszeć.

Mogłoby się wydawać, że dynamiczny rozwój mediów społecznościowych i rozwiązań technologicznych zdecydowanie ułatwił nawiązywanie kontaktów międzyludzkich, ukształtowało nowe społeczności, w których można nawiązywać więzi z innymi użytkownikami, czyniąc ze świata ,,medialną wioskę’’. Tymczasem internetowy świat uświadomił nam jak wiele ludzi cierpi z powodu samotności i stale poszukuje choćby strzępka uczucia, sięgając nawet po substytuty w postaci wirtualnych rozmówców, którym są w stanie przesyłać pieniądze za usłyszenie dobrego słowa. Zarówno w Polsce, jak za granicą działają firmy, które umożliwiają swoim klientom… przytulenie za odpowiednią kwotę pieniędzy. Nietrudno zauważyć, że potrzeba otrzymania bliskości oraz uczucia od drugiego człowieka jest czymś zakodowanym w naszej naturze. Z jednej strony niezwykle jej pragniemy, z drugiej funkcjonując wśród kultu piękna, młodości, idealnej sylwetki, hołdowaniu doskonałości w każdej formie, nasze oczekiwania co do partnera życiowego stają się coraz bardziej wygórowane. Nie chcemy tego, co zwykłe, błahe i przyziemne. Zamiast tego szukamy wrażeń, przygód oraz nieustannych atrakcji. Tymczasem wyrazów miłości najlepiej szukać w prozie codzienności.

W ludziach tkwi jakieś błędne przekonanie o tym, że miłości należy szukać podczas określonych etapów życia. Pierwszym z nich jest szkoła średnia, gdzie zwykle zaczynają się pierwsze miłości, z których owszem niekiedy tworzą się trwałe, poważne związki trwające wiele lat, ale wiele z nich staje się po prostu pierwszym krokiem do zapoznania się z tym, z czym związane jest pojęcie bycia w związku i zdobywaniem doświadczeń w tym temacie. Presja związana z posiadaniem partnera w wieku nastoletnim staje się niekiedy powodem do kompleksów, co ujawnia się najmocniej w momencie zbliżającej się studniówki. Kilka lat przed tym wydarzeniem otrzymałam wiadomość na Facebooku od nieznanego mi mężczyzny z prośbą o udawanie jego partnerki podczas studniówki, odbywającej się w jego szkole. Jak sam napisał, wysłał wiadomość, ponieważ spodobały mu się moje zdjęcia. Nie mogłam wprost uwierzyć, że ot tak zwrócił się do nieznajomej mu osoby z taką dziwną propozycją. Zanim odmówiłam, zapytałam czemu nie może po prostu iść sam, na co on oburzony odpisał, że przecież nie wypada nie mieć dziewczyny na takiej ważnej imprezie… Presja posiadania życiowego partnera pojawia się także na studiach. Rozmawiałam kiedyś ze znajomą, która postanowiła udać się na kierunek typowo ścisły, gdzie zdecydowanie dominuje liczba mężczyzn. Zapytałam z czystej ciekawości skąd taki wybór i okazało się, że był on podyktowany nie zainteresowaniami, ale poglądami jej rodziców, według których jeżeli nie znajdzie partnera na studiach, ostatnią szansą będzie praca. Dlatego wybrała taki kierunek, żeby mieć większe szanse na odnalezienie partnera. Dość przerażające… Samotność stała się czymś niemile widzianym, oznaką nieudolności oraz braku atrakcyjności. Pozostaje pytanie: czy rzeczywiście miłość polega na tym, aby być z kimś za wszelką cenę, bo po prostu tak w naszej kulturze ,,wypada’’?

Tymczasem miłość można znaleźć dosłownie wszędzie, w miejscach, w których nawet nie spodziewamy się jej dojrzeć. Czasem, co prawda dostrzegamy nadzieję na nawiązanie relacji, ale niestety często ją zaprzepaszczamy, a źródło tego tkwi często w kompleksach, braku pewności siebie i przede wszystkim lęku przed reakcją naszego rozmówcy. Zwykle takim punktem prowadzącym do nawiązania znajomości jest podobna pasja. Są osoby, które za pomocą swojego wyglądu np. koszulek kupionych od ulubionych zespołów czy gadżetach z ulubionych gier lub filmów, mówią wiele o swoich zainteresowaniach, tworząc wspólny punkt do rozpoczęcia rozmowy. Pewien kolega opowiadał mi, że poznał wspaniałą dziewczynę, kiedy po prostu stał w kolejce w supermarkecie. Zauważył na kurtce osoby stojącej przed sobą naszywki z zespołami, które bardzo lubił i uznał to za dobry temat do rozmowy. Nieznajoma była zachwycona, że poznała kogoś, kto słucha podobnej muzyki: rozmowa się kleiła, a na końcu wymienili się numerami. Ta historia przypomina o zwracaniu uwagi na drobiazgi codzienności. Okazje do poznania prawdziwej miłości można odnaleźć nawet w komunikacji miejskiej. Oczywiście chodzi o zwykłe zapoznanie się z drugą osobą, które po pewnym czasie znajomości może przerodzić się w głębsze uczucie. Dostrzegłam taką okazję kilka razy, jednak nie szukałam wówczas żadnych nowych relacji. Za pierwszym razem zdarzyło się to, gdy pomogłam zebrać rozsypane pieniądze studentowi, stojącemu blisko mnie, innym razem to mi udzielono pomocy, gdy nie mogłam skasować pomiętego biletu w rzeszowskim autobusie. Przy okazji myślę, że to dobra okazja do poznania pozytywnej cechy charakteru drugiej osoby – chęci pomocy innym.

Miłość może czekać na nas również w miejscach rozwijania swoich zainteresowań – zarówno w przestrzeni wirtualnej, jak i realnej. W zależności od tego co stanowi obiekt hobby, można odnaleźć grupę, w której będziemy mogli czuć się swobodnie, rozwijać zdolności, a także poznawać osoby, z którymi można łatwiej znaleźć wspólny język, dlatego warto rozejrzeć się za takimi stowarzyszeniami w swojej okolicy. Przykładowo na miłośników książek czekają w bibliotekach kluby dyskusyjne. Różne aktywności są oferowane także przez domy kultury. Taniec, śpiew, aktorstwo, plastyka czy też film – każdy może znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Dodatkowo różne koła zainteresowań funkcjonują często w szkołach czy na uczelniach, dlatego warto się za nimi rozejrzeć. Inną formą może być też wolontariat np. w schronisku, gdzie można połączyć przyjemność z realną pomocą. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że w szkole średniej należałam do chóru i poznałam tam kilka wspaniałych osób. Dla osób, którym spotkania w dużej grupie mogą kojarzyć się z dyskomfortem, dobrą alternatywą są wirtualne grupy zainteresowań, do których można dołączyć chociażby na Facebooku. Nawet pozornie nic nie znaczące reakcje pod zdjęciami na Instagramie mogą stanowić pretekst do rozmowy. Jedna z youtuberek na jednym ze swoich filmów opowiadała, że właśnie w taki sposób poznała swojego ówczesnego wieloletniego partnera. Każdy sposób jest dobry, zwłaszcza, iż często profile w mediach społecznościowych potrafią powiedzieć niezwykle wiele o ich właścicielach: nie tylko o zainteresowaniach, ale nawet poglądach politycznych czy rodzaju poczucia humoru. Owszem nie jest to zbyt spektakularny czy romantyczny sposób na poznanie swojego życiowego partnera, jednak czy nie wspaniałe jest zapoznanie osoby, z którą można dzielić wspólne pasje czy poglądy na świat?

Gdy porzucimy ideały tkwiące nam gdzieś z tyłu głowy i zaczniemy spoglądać trzeźwym okiem na otaczającą nas rzeczywistość, ułatwimy sobie kwestię dostrzeżenia okazji do nawiązania nowej relacji, która być może zaowocuje w przyszłości. Zamiast kryterium estetycznego lub oceny zdolności do zaczarowania serca szukajmy w drugiej osobie mniej oczywistych sygnałów: pozytywnych cech czy zainteresowań. Miłość to nie magia ani przepustka do bycia zaakceptowanym przez społeczeństwo. Odnaleźć ją można nawet podczas jazdy autobusem czy spotkań z członkami koła zainteresowań. Miłość zaczyna się od gry pianissimo, dopiero potem uderza w klawisze mocniej. To znakomity aktor Rutyny i Powszedniości, lecz nigdy nie dopominający się grania głównej roli.

Absolwentka filologii polskiej i polonistyki stosowanej, autorka artykułów naukowych, felietonów, wierszy, opowiadań oraz bajek dla dzieci, miłośniczka literatury gotyckiej i fantastycznej, gier cRPG, obrazów Caspara Davida Friedricha oraz muzyki metalowej.