Opinia,  Recenzja

Najciekawszy rapowy debiut roku? Album Waimy „Cameleo” zaskakuje nie tylko świeżością!

Waima to dziewiętnastoletni raper, który mimo niewielkiego doświadczenia miał już okazję współpracować z wieloma znanymi artystami ze świata polskiego rapu, takimi jak Żabson czy Szpaku. W ostatni piątek premierę miał jego debiutancki album Cameleo, na którym usłyszymy nie tylko świeże, eksperymentalne brzmienia, ale też wielu niespodziewanych gości. Na płytę dograli się bowiem m.in. Otsochodzi, Sobel, czy Białas.

Swoją przygodę z muzyką Waima zaczynał w 2020 roku, kiedy to na jego kanale YouTube pojawił się utwór Neverland. W tym samym roku usłyszeliśmy go także w albumie TOXIC Young Multiego, gdzie wystąpił w piosence Fanta. Jakiś czas później, za sprawą reżysera teledysków Koozy, o młodym talencie dowiedział się Żabson, założyciel wytwórni Internaziomale. W taki oto sposób szesnastoletni wówczas Waima został hypemanem rapera, czyli jego wsparciem na koncertach. W lipcu 2022 chłopaki nagrali wspólnie singiel Nie mam czasu na wakacje, który okazał się hitem. Wiosną bieżącego roku Waima oficjalnie opuścił wytwórnię Żabsona i podpisał umowę z Sony Music, gdzie wydał swój pierwszy album Cameleo.

Na płycie znajduje się 15 utworów, z czego w aż ośmiu pojawiają się goście. Wśród nich znajdziemy tak popularne ksywy jak Otsochodzi, Oki, Beteo czy Sobel, legendę polskiego hip-hopu – Białasa oraz mniej popularnych artystów, takich jak Xad, który odpowiada także za mix całego albumu. Ponadto osoby, które zamówiły płytę w przedsprzedaży, dostały dostęp do bonusowej piosenki Cyberbandit, link do filmu przedstawiającego zakulisową odsłonę produkcji albumu czy paczkę z wersją a capella trzech utworów z płyty. W wersji preorderowej fani Waimy mogli znaleźć także zestaw naklejek oraz kartkę z notatkami rapera, które robił podczas procesu tworzenia swojego debiutu. Znajdują się tam m.in. informacje o niewydanych trackach, zarysy teledysków czy pomysły na dodatki do płyty, których ostatecznie się nie doczekaliśmy – nadziei dodaje jednak podpis „JEŚLI NIE W PREORDERZE TO PÓŹNIEJ!!!”, widniejący pod rysunkiem łańcucha.

Fot. materiały własne

Każda z piosenek znajdujących się na płycie wyróżnia się swoim indywidualnym stylem. Beaty przygotowane przez takich producentów jak Mjonszu czy Kaptur są nowoczesne, energiczne, a w połączeniu z dynamiczną i często zmienną nawijką Waimy tworzą wyjątkową, spójną całość. Często możemy usłyszeć nietypowe rozwiązania oraz eksperymentowanie, zarówno od strony produkcyjnej, jak i wokalu. Tutaj na wyróżnienie zasługuje track Faraoni, na którym raper co kilka wersów zmienia sposób, w jaki śpiewa, przez co niektórzy mogą nawet odnieść wrażenie, że słyszą kilka różnych osób. Jednym z moich ulubionych motywów często powtarzających się w piosenkach Waimy jest natomiast moment, kiedy zaczyna on rapować wyjątkowo szybko – pod tym względem zdecydowanie przodują takie kawałki jak Nie ma mowy czy Heisenberg. Poza singlami moim ulubionym utworem jest obecnie Nie jest easy – wesoły, skoczny beat, chwytliwy refren i to, co słuchacze chyba najbardziej uwielbiają w muzyce Waimy – łączenie różnych stylów śpiewania, które dają razem świetny efekt.

Teksty utrzymane są w większości w typowej dla trapu tematyce sukcesu, pieniędzy i sławy, jednak niejednokrotnie pojawiają się bardziej ambitne przenośnie czy wersy opowiadające bezpośrednio o emocjach towarzyszących artyście poza pracą. Jak wspomina sam Waima, płyta opisuje odkrywanie samego siebie i prezentuje, jak wyglądało jego życie w ostatnim czasie.

Album Cameleo jest już dostępny we wszystkich serwisach streamingowych oraz na YouTube, a wydanie kolekcjonerskie możecie kupić na stronie ziomaleo.com lub w sklepach Empik.