Artykuł,  Recenzja

Ciemna strona Japonii. O reportażu „Kwiaty w pudełku” Karoliny Bednarz

Kiedy myślimy o Japonii, przed oczami maluje się nam wiele obrazów, które mogą kojarzyć się z tym krajem – tradycyjne kimono, świątynie, zielona herbata, sushi, porcelana, historyczne budowle, pędzące pociągi, anime, kwitnące wiśnie, ogromny tłum ciągle śpieszących się ludzi. Tradycja i historia przeplata się z nowoczesnością i rozwojem. A gdzie w tym wszystkim ma swoje miejsce codzienny dramat tysięcy kobiet?

Karolina Bednarz, autorka reportażu „Kwiaty w pudełku”, swoją pasję do Japonii odkryła podczas lektury książki „Norwegian Wood” Harukiego Murakamiego. Różowa okładka przykuła uwagę Karoliny w szkolnej bibliotece i dzięki niej zainteresowała się kulturą tak odległego miejsca, co później przyczyniło się do podjęcia decyzji dotyczącej jej przyszłości – rozpoczęła studia na Uniwersytecie Oksfordzkim na wydziale japonistyki. Podczas pobytu w Japonii zaczęła prowadzić bloga W krainie tajfunów, gdzie początkowo miały znajdować się jedynie wpisy relacjonujące jej pobyt dla rodziny i znajomych. Po napisaniu książki „Kwiaty w pudełku” założyła w Warszawie swoją księgarnię, a zarazem wydawnictwo Tajfuny.

Głównym celem reportażu Karoliny Bednarz jest przedstawienie Japonii z perspektywy widzianej przez mieszkające tam kobiety. To historia opowiedziana przez 19 bohaterek. Ich dramatyczna sytuacja opisana w 23 rozdziałach, to odzwierciedlenie nie tylko życia danych dziewczyn, ale po części wszystkich mieszkanek Japonii. Pomimo wszechobecnej tolerancji, zrozumienia dla inności i wychodzenia z epoki dyskryminacji kobiet w pracy czy życiu prywatnym Japonia wciąż wymaga od obywatelek posłuszeństwa, trzymania się dawno przyjętych reguł i podporządkowania – inaczej, w oczach społeczeństwa (japońska nazwa: seken no me), zostaje potępiona, chociaż tak naprawdę każdy chciałby w końcu przeciwstawić się systemowi.

Haru pragnie wyjść z roli grzecznej dziewczyny, która odda swoje życie w ręce rodziny i dzieci. Staje się niezależna i walczy o godne, równe traktowanie w edukacji oraz pracy. Atsuko, 40-letnia pracownica firmy nadzorującej tokijskie call centers, ze względu na swój wiek nie ma szans na znalezienie innej posady pomimo doświadczenia i kwalifikacji – w oczach potencjalnych pracodawców jest za stara, a jej ciągła wola stawiania warunków utrudnia pracowanie w dotychczasowym miejscu. Yoko, matka na pełen etat, która zapragnęła osiągnąć w życiu coś więcej poza zajmowaniem się domem, poświęcaniem dla dzieci i męża, musiała pogodzić obowiązki względem rodziny z ogromem pracy, która jest nieodłączną częścią życia Japończyków. Pomimo starań nie udało się jej wygrać z panującą hierarchią, a karierę zawodową musiała zakończyć, aby realizować się w roli przykładnej żony oraz matki – sengyo shufu (zawodowa pani domu, ideał kobiety propagowany w szkołach i mediach). Akiko dorobiła się miana „przegranego psa” – zapragnęła korzystać z życia na swoich zasadach i nie wiązać przyszłości ze ślubem oraz rodziną.

Autorka opisuje w reportażu prostytucję, trudny los osób homoseksualnych, sytuację kobiet, które popadają w choroby psychiczne. Podejmuje też temat aborcji, pisze o trudach pogodzenia kariery zawodowej z obowiązkami domowymi, o lukach prawnych, które pozwalają na to, aby dziecko w rządowej dokumentacji nie istniało przez wiele lat. Z lektury dowiemy się również, że przemoc domowa, to sprawa, z którą kobieta w Japonii musi nauczyć się żyć, a molestowanie dziewczynek w komunikacji miejskiej czy przez najbliższych jest na porządku dziennym. I nawet jeżeli rząd od lat przymyka oczy na prostytucję i wykorzystywanie wizerunku nastolatek – joshi kosei – w kontekście seksualnych, zmysłowych obiektów, to do więzienia może pójść każdy, kto dopuści się rozpowszechniania obscenicznych przedmiotów (a w prawie nie ma zapisanych sztywnych reguł, co może znaleźć się w tej grupie).

Od dawna wiadomo, że Japonia to państwo starzejące się, ale mało kto wie, co jest tego przyczyną – kobiety nie chcą rodzić potomków, ponieważ wiedzą, że wiąże się to z poświęceniem, a każda z nich pragnie osiągnąć w życiu sukces zawodowy, który zazwyczaj odbierają im mężczyźni. Starszymi osobami opiekują się ich dzieci, synowe, gdy tego nie robią, są w negatywny sposób postrzegane przez społeczeństwo. A w kraju słynącym z kwitnącej wiśni bardzo łatwo o przykre oskarżenia i wykluczenia, np. przez bezdomność, chorobę czy miejsce urodzenia. Autorka nie skupia się jedynie na teraźniejszości, ale prezentuje również dawne historie, wielopokoleniowe tradycje, które wciąż są silnie zakorzenione w XXI wieku. Przez to możemy dostrzec, że niewiele zmieniło się w życiu kobiet w ciągu wielu lat.

Reportaż ma bardzo refleksyjny ton. Nie jest lekturą, którą możemy przyswoić w jeden wieczór i o niej zapomnieć. To opowieść skrzywdzonych kobiet, stających się tym samym przedstawicielkami Japonek, których w podobnej sytuacji jest miliony. Przedstawia fakty, przytacza imiona i dialogi z wielogodzinnych spotkań, po to, aby obalić tak wiele mitów wokół Kraju Kwitnącej Wiśni. Reportaż Karoliny Bednarz pozwala czytelnikom otworzyć oczy na Japonię nie tylko jako nowoczesny kraj, który może fascynować swoją odrębnością i bogatą kulturą. W pewnych aspektach ten zamknięty świat stał się piekłem dla kobiet – niewolniczek tradycji i wielopokoleniowych uprzedzeń.

 

 

Dodaj komentarz