Wywiad

„Lotus” – Rzeszowski fandom M&A

Grupa „Lotus” skupia wokół siebie wielbicieli kultury wschodniej, a dokładniej – ludzi zafascynowanych japońskim anime. Jest to największy w Rzeszowie fandom o takiej tematyce. Będziemy mieli okazję szybko spotkać jego członków, ponieważ swoją obecnością uświetnią tegoroczny korowód podczas KultURaliów. Dowiedzmy się więc o nich czegoś więcej! 

 

[W]iktoria [P]opera: Powiedzcie mi, kim jesteście i czym się zajmujecie?

[P]aweł [B]uchwald: W fandomie wszyscy znają mnie pod pseudonimem „Tessan”. Jestem jednym z przedstawicieli grupy, zajmuję się administracją, organizacją, współpracą chociażby z KultURaliami.

[M]onika [Z]ych: Niektórzy próbują nazywać mnie „Chomiczkiem”. W grupie zajmuję się głównie tworzeniem wydarzeń oraz prowadzeniem prelekcji i konkursów.

[R]oksana: Wszyscy znają mnie pod pseudonimem „Mikasa” albo „Roxi”. Jestem uczestniczką „Lotusa”, od niedawna zajmuje się cosplayami (przebieraniem się za postaci z anime).

P.B.: Ona jest bardzo ważną osobą. W ostatnim czasie poszukiwaliśmy ludzi, którzy byliby najlepszymi przedstawicielami tej tematyki i Roxi została jednym z ambasadorów cosplayów w grupie „Lotus”.

W.P.: Jak powstała Wasza grupa? Czy ktoś ją zainicjował?

P.B.: „Lotus” powstał 4 lata temu z inicjatywy przyjaciół będących na urodzinach jednego z nas. Stwierdziliśmy, że chcemy czegoś więcej – żeby ludzie, którzy interesują się tym samym, mogli się spotykać i spędzać twórczo czas. Na początku było bardzo trudno, bo na pierwszym spotkaniu pojawiło się około 10 osób. W tym roku pierwsze regularne zebranie liczyło 84 uczestników.

W.P.: Skąd wzięła się nazwa „Lotus”?

P.B.: Nazwa grupy oznacza kwiat lotusu albo lotosu, który jest kojarzony z Japonią. Z drugiej strony „Lotus” to jeden z tytułów animacji japońskiej z bardzo popularnej serii „Naruto” –  jeden ze stylów walki polegał na uruchamianiu technik Lotusa. Ta postać fikcyjna ciężką pracą, duchem walki pokazywała, że jest w stanie zmagać się z największymi geniuszami. Dla nas ma to duże znaczenie.

W.P.: No to teraz pytanie typu „smaczek dla laików”. Czym różni się anime od mangi?

M.Z.: Anime to japońska animacja. Manga natomiast to japoński komiks tworzony przez mangaków. Często na podstawie mangi tworzone jest anime, czasami bywa na odwrót

W.P.: Słyszałam, że jest wiele sposobów rysowania komiksów.

M.Z.: Tak naprawdę każdy rysownik ma swój własny styl i czasami po samym sposobie rysowania można rozpoznać, kto jest autorem danego komiksu.

W.P.: Tworzycie cosplaye, czyli przebieracie się za fikcyjne postaci. Roksana, opowiedz nam coś o tym jako znawca i ambasador.

R.: Dla mnie cosplay to tak naprawdę zabawa. Przebieram się, kiedy nadarzy się okazja, np. na spotkania z przyjaciółmi, na korowody lub na spotkania „Lotusu”. Zajmuję się tym od 2 lat. Na początku wybierałam postacie z kreskówek, na przykład Czerwonego Kapturka. Z czasem zainteresowałam się mangąanime i zaczęłam przebierać się za bohaterów tych animacji. Czasami pomysły przychodzą same, ale i przyjaciele podpowiadają mi, do jakiej postaci mogę wykonać cosplay.

W.P.: Z którego stroju jesteś najbardziej dumna?

R.: Największą satysfakcję czułam z wykonania mojego pierwszego cosplayu – kostiumu Mikasy (stąd mój pseudonim). Przygotowanie go nie było łatwe, bo pudełka, których użyłam do przebrania, były wielkie i nieporęczne. Trud się jednak opłacił, bo zajęłam wtedy pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy strój. Od tej chwili wiedziałam, że to jest coś, co naprawdę będzie mi sprawiało radość. Staram się realizować jak najwięcej pomysłów, które przyjdą mi do głowy. Wiele elementów muszę wykonywać samodzielnie, co zabiera mi wiele czasu.

W.P.: Jako grupa na pewno organizujecie sobie spotkania. Jak często się one odbywają? Co na nich robicie?

M.Z.: Spotkania są raz w miesiącu, organizujemy je w Wojewódzkim Domu Kultury. Zazwyczaj oglądamy na nich odcinki anime, a potem dyskutujemy na ich temat. Nie można przewidzieć, w jakim kierunku potoczy się rozmowa. Następnie przechodzimy do części warsztatowej, żeby analizować główny temat spotkania. Ostatnią część spędzamy, grając w różne gry, np. odgadywanie postaci z anime.

W.P.: Ustalacie na początku, co będziecie oglądać, czy to działa na zasadzie „kto ma pilota, ten ma władzę”?

M.Z.: Organizator zebrania ma władzę. (śmiech) Wcześniej ustalamy temat meetingu i on dobiera do niego anime, które jego zdaniem będzie odpowiednie. Ponadto organizujemy również większe spotkania, takie jak festiwale.

W.P.: Opowiedzcie coś o tym.

P.B.: Są to Podkarpackie Festiwale Kultury Japońskiej „Lotus”. Od początku działalności zorganizowaliśmy już 6 takich wydarzeń. Staramy się docierać do jak największej liczby ludzi. Nawiązaliśmy współpracę z Młodzieżowym Domem Kultury i z dwoma rzeszowskimi liceami. Pierwsze festiwale organizowaliśmy pod przewodnictwem dyrektora MDK, Bogusława Tomczaka.

W.P.: A kim jest otaku? Czy mamy w Polsce odpowiednik tego słowa?

(śmiech)

P.B.: W Polsce otaku to po prostu fan mangi i animacji japońskiej, ale w samej Japonii nazwa ta łączy się z…

M.Z.: Z osobą, która cały swój czas spędza na oglądaniu anime. Jest ona traktowana przez resztę społeczeństwa z pobłażaniem, więc tam to określenie ma negatywny wydźwięk. Często ci ludzie po prostu przesadzają – zostawiają pracę, porzucają życie towarzyskie, żeby tylko oglądać animacje.

W.P.: A są inne grupy, które zajmują się tym co Wy?

P.B.: Są grupy, które z nami ściśle współpracują, ale angażują się np. w kulturę japońską, rekonstrukcje historyczne, a nie tak jak my – w popkulturę. Najgorsze, co może być, to rywalizowanie ze sobą; u nas nie ma na to miejsca.

W.P.: A co jeśli powstałaby grupa, która zajmowałaby się tym co Wy?

P.B.: Wspaniale! Ja jestem gotów udzielić nawet kilku wskazówek. Jeżeli ktoś jest chętny do tworzenia – niech tworzy! Jesteśmy otwarci na tworzenie się nowych grup i na pewno będziemy je wspierać.

W.P.: W jaki sposób można do Was dołączyć?

R.: O spotkaniach dowiedziałam się od przyjaciółki w gimnazjum. Zaprosiła mnie na meeting „Lotusa”.

P.B.: Spotkania są otwarte. Jesteśmy grupą, która z przyjemnością przyjmie każdego. Nie ma znaczenia wiek czy inne czynniki. Prowadzimy fanpage na Facebooku, na którym na bieżąco zamieszczamy informacje o zebraniach.

W.P.: Brzmi zachęcająco, ale czy członkostwo w „Lotusie” wiążę się z jakimiś obowiązkami?

M.Z.: Wszystko jest dobrowolne. Każdy zajmuje się tym, co chce i co najbardziej lubi. Jeśli natomiast chce nauczyć się czegoś nowego – też ma taką możliwość.

W.P.: Nic, tylko do Was dołączać! Dziękuję za rozmowę i życzę Wam dużo sukcesów. Mam nadzieję, że Wasza grupa będzie się rozwijać, a zainteresowani będą walić drzwiami i oknami. To co? Widzimy się podczas korowodu na KultURaliach!

 

Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Interesuje się marketingiem i reklamą. Uwielbiam sama dokształcać się w zakresie urody, wizażu

Jeden komentarz

Dodaj komentarz