„Zło jest wynalazkiem człowieka”
Od zarania dziejów życie człowieka polegało na dążeniu ku doskonałości. Pierwsi ludzie robili to nieświadomie – po prostu wrodzone lenistwo i spryt popychały ich do tworzenia narzędzi, które ułatwiały wykonywanie codziennych czynności. Wiadomo: im więcej takich „ułatwiaczy”, tym większy leń. A im większy leń, tym większa żądza kombinowania. I tak powstała „wynalazkowa” machina zasilana ludzkim lenistwem, czyli surowcem nieskończonym i niepotrzebującym wydobycia – ono po prostu jest. Cecha, która, wydawać by się mogło, doprowadzi człowieka do zagłady, przyczyniła się do tego, że wyewoluowaliśmy jak żaden inny gatunek.
Teraz jesteśmy jedynymi stworzeniami, które nie dają nic od siebie, a tylko korzystają z darów Matki Natury (ha, „darów” – ładnie napisane; od dawna nie pozostawiamy Ziemi wyboru, czy chce nas obdarowywać, czy nie). Niektórzy mogą się na mnie dąsać: No jak to, a kto produkuje setki urządzeń elektronicznych? Komputer, dzięki któremu piszesz ten esej, nie wyrósł Ci na drzewie. Odpowiem im wtedy: Owszem, do produkcji gadżetów przyczyniają się ludzie. Ale czy byliby w stanie złożyć chociaż jeden smartfon, gdyby nie jedli i nie pili? To wszak przecież czerpiemy z natury.
No właśnie. Czerpiemy. Wciąż czerpiemy, nie zważając na nic. Czerpiemy swoje i cudze, na zasadzie prawa dżungli, czyli kto silniejszy i bardziej bezwzględny, ten zagarnia. „Wybitne jednostki”, którym udało się dojść do władzy, zamiast dążyć do równowagi na świecie, toczą ciągłe wojny o dobra, którymi dysponują inni. Próbują kumulować dobrobyt w jednym miejscu, siejąc spustoszenie w pozostałych zakątkach Ziemi. Zabierzemy im, żeby Wam żyło się lepiej i wygodniej, Drodzy Obywatele – tłumaczą. Po czym wysyłają setki tysięcy ludzi (właśnie tych obywateli, których dobra tak pragną) na wojnę, na przykład surowcową, w której najczęściej giną oni w niewyobrażalnych męczarniach – na przykład za kilka beczek ropy. Sytuację tę idealnie obrazuje utwór Serja Tankiana pt. Empty Walls. Artysta skupia się w nim na ludzkim cierpieniu spowodowanym decyzjami rządzących, którzy bez mrugnięcia okiem wysyłają „tych szarych” na, tak naprawdę, swoje batalie. W teledysku podniosłym słowom piosenki towarzyszy obraz dzieci bawiących się w wojnę. Moim zdaniem to odpowiednie wyobrażenie, bowiem mam wrażenie, że dla tych „na górze” też stanowi ona zabawę. Zastanawiam się tylko, kto posprząta cały ten bałagan. W przypadku teledyskowego, przedszkolnego „pola bitwy” będzie to pewnie pani, która tam pracuje. Co jednak z naszym światem?
Okazuje się, że nie tylko mnie nurtuje to pytanie. Poets of the Fall w utworze pt. Locking Up the Sun również zastanawiają się, czy znajdzie się bohater, który uratuje nasz dzień i nie uda, że nie widzi przestępstwa. Sądzę, że każdy z nas powinien dążyć do bycia takim bohaterem.
Bohaterem? No właśnie – każdy rezerwuje mu inną, własną definicję. Ja postanowiłam bazować na tej dostępnej w Wikipedii (bo któż ośmieliłby się podważać jej autorytet?). Tak więc bohater to osoba, która odznaczyła się niezwykłymi czynami, męstwem, pomocą i ofiarnością wobec innych ludzi…
Rozpalił setki stosów, które pochłonęły ciała grzeszników. Mężnie walczył z heretykami i czarnoksiężnikami w obronie wiary, niejednokrotnie ryzykując własnym życiem. Jak sam mówił o sobie, nienawidził grzechu, a nie grzesznika – każdego z nich traktował z miłością, przed śmiercią w oczyszczających płomieniach dawał im możliwość wyznania wszystkich występków i niegodziwości. Mordimer Madderdin – bohater (dosłownie!) cyklu opowiadań Jacka Piekary. Inkwizytor, przedstawiciel jasnej strony mocy, służący dobru, które, jak sam twierdził, wygrywa tylko wtedy, kiedy ma szczęście, by służyły mu takie skurwysyny jak ja. Ale czym tak naprawdę jest dobro? Dla wielu to po prostu przeciwieństwo zła. Ja jednak skłaniałabym się ku arystotelesowskiej teorii złotego środka i umieściła je pośrodku – między zaniedbaniem a nadgorliwością. Bowiem czasami zaślepieni żądzą czynienia dobra (w naszym, nie zawsze trafnym, rozumieniu) posuwamy się do barbarzyństwa – właśnie jak wspomniany „bohater”.
„I tak wygląda ten nasz świat. Niezmienny w swej małości, w lęku paraliżującym ludzkie serca, które wzdrygają się przed bezlitosnym likwidowaniem zła”. Czy na tym powinien polegać rozwój ludzkości? Czyż cały świat nie powinien być miejscem, gdzie życie jest cudem, a nie migawką naszpikowaną cierpieniem i strachem?